piątek, 18 maja 2012

Dlaczego pieprzone pierożki są takie dobre....

... a pieprzone życie już nie takie?????



Zimno jak cholera.
Sezon grzewczy zakończono.
I w pracy. I w domu.
Młody gniewny zapomniał chodzić do szkoły.
Gołębie obsrywają regularnie mój balkon. 
Szaro, buro...




Bardziej do dupy niż w Peru...








niedziela, 6 maja 2012

Spoko?


Nie jestem na bieżąco w kwestii EURO 2012 .. Ani, ani...
Dziś trochę mnie Pierworodny uświadomił...






Zaniemówiłam.

Ko.... ko...


piątek, 4 maja 2012

Dłuuuuuugi weeekend

Był.
Ale się zmył (no raczej powoli się  zmywa). Popojutrze do roboty.:(
Jak mi się podoba takie nickonkretnegonierobienie. 
A najbardziej to świadomość, że kolejnego dnia i kolejnego i tak przez tydzień człowiek nie musi się  zrywać o świcie.
Za to może posiedzieć na swoim balkoniku w słoneczku, popijać kawkę i czytać, i czytać...
Nie musi się nigdzie śpieszyć, nerwowo zerkać na zegarek, bo coś trzeba... bo ktoś czeka....
Za to może skorzystać z okazji i pojechać do opery (nic to, że nie w pięknej sukni do ziemi i bez kolii za 25 tysięcy dolarów,  ale za to w jakim doborowym towarzystwie...)
Nie musi myśleć o tym, co w pracy....
Za to może powłóczyć się po sklepach bez ciągłych wyrzutów sumienia, że mitręży się czas...
Poczuć wolność jadąc na rowerze wśród żółtych rzepakowych pól...
I  zrobić urodzinowy torcik dla Pierworodnego... (kiedy minęło tych 16 lat???)
Miło tak...