niedziela, 17 czerwca 2012

Ech!

... czuję się po wczorajszej porażce naszej drużyny tak, jak w dzieciństwie, gdy zamiast wymarzonej chodzącej lalki  Mikołaj rokrocznie, uparcie przynosił mi gry planszowe... :(

                                           
  A tak pięknie kibicowałyśmy z moją chrześnicą Anastazją :)




Czas wrócić do rzeczywistości... i cieszyć się słońcem, zbliżającymi się wakacjami i latem :)

4 komentarze:

  1. Wielu z nas czuje się podobnie, ale co robić.
    To jednak tylko gra...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż za pięknota na tych fotach


    a mecz... za jakiś czas wszyscy zapomną

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam się cieszę, że już po wszystkim... No, ale ja to zawsze uważałam, że najpierw chleba, a potem igrzysk ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taak...zawsze pozostaje pocieszenie się...Nic się nie stało, chłopaki...nic się nie stało...

    OdpowiedzUsuń