Sylwestra spędziłam zaopatrzona w gorącą herbatę z sokiem malinowym, mandarynki i ciasto z jabłkami własnej roboty pod milusim kocykiem.
W towarzystwie bardziej lub mniej poharatanych psychicznie bohaterów "Miłości i innych dysonansów" tudzież częściowo bliższych i dalszych znajomych zalogowanych na gadu czy fejsbuku. Sąsiedzi z dołu około 18-stej wynieśli się na jakąś imprezkę, bo muzyka ucichła - a szkoda - fajnie grali...
Nawet nie usiłowałam włączyć tv.
2013 rozpoczął się zaś serią interesujących zdarzeń, tak cobym miała świadomość, że ta "trzynastka" na daremno w dacie nie widnieje.. A generalnie przesądna przecież nie jestem.
Rozbiłam termometr. Rtęciowy (tych alkoholowych czy jakich tam nie mam siły "strzepnąć"). Pozamiatałam z podłogi tylko okruchy szkła i srebrzyste kuleczki.
Chwilę później w to samo miejsce spadł mi talerz z drugim daniem Pierworodnego. Żeby nie było - do góry dnem. Z uwagi na ewentualne pozostałości po poprzednim incydencie jedzenie poszło w śmietnik. Zjedliśmy na pół moją porcję. Docisnęliśmy mandarynkami.
Potem spaliła się żarówka w pochłaniaczu.
Nie mam sposobu na zarazę, która rozgościła się w naszym eM w listopadzie. Ja pół biedy... ale Pierworodny...
Dlatego:
Żadnych podsumowań.
Żadnych planów.
Żadnych celów.
Pełna improwizacja.
No.
I dobrze tak, bo zycie jest najciekawsze bez planow:)
OdpowiedzUsuńRadosnej improwizacji!!!
No właśnie, lepsiejszego.
OdpowiedzUsuńMożna conieco zaplanować, ale chyba nie rok jako taki :)
Iduś nie nakręcaj się nazbyt na tego pecha;-) Będzie dobrze musi być, bo tego Ci życzę:-) A jak coś to zawsze można powiedzieć, że to te cyfry w dacie winne;)
OdpowiedzUsuńRadosnych pozostałych 364 dni:-)
Buziaki:*
Uwaga na takie termometry. Rtęć paskudnie paruje i można się zatruć.
OdpowiedzUsuńpzdr
No i dalej w prozie życia, bez postawnowień - też jest fajnie :)
OdpowiedzUsuńzdrówka
Ja w tym roku mam postanowienie - nie postanawiać. Jaka satysfakcja na koniec roku, że się dotrzymało ...
OdpowiedzUsuńCudownego, pomimo że 13 w dacie :)
na co komu podsumowania?
OdpowiedzUsuńUdanych improwizacji :)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo :) Ja co roku robię jakieś postanowienie... Tym razem złamałam je dopiero po 9 dniach, co jest osobistym rekordem ;D
OdpowiedzUsuńHappy New Year!
anna-gorzna.blogspot.com
Nie, no bez przesady! To nie były jeszcze kataklizmy, tylko taka drobna próba sił ze strony 13-go roku... Ale się nie dałaś, prawda?
OdpowiedzUsuń