Wnętrze dawało od pewnego czasu jakieś przedziwne sygnały, które powoli przerodziły się w nieuzasadnioną, jak się okazało - panikę.
Internetowe opisy krzyczały "idź do lekarza!". Posłuchałam. Zorganizowałam się jakoś. I poszłam.
Mój internista po krótkiej rozmowie dał skierowanie m.in. do poradni genetyki, by sprawdzili, czy jestem w grupie zwiększonego ryzyka, czy nie.Udało mi się złapać termin nawet w miarę szybko, bo pierwotnie mowa była o październiku...
Trzy godziny spędzone w poczekali onkologicznej przytłoczyły mnie masakrycznie, a... odpowiedź pani doktor:
"to badanie jest zbyt drogie, proszę przyjść jak JUŻ PANI BĘDZIE MIAŁA RAKA"pozbawiła mnie złudzeń....
Mojego lekarza też . Bo on z tych, co ze świecą szukać. Dotychczas przyzwyczajona do oschłego "słucham" rzucanego w powietrze znad kartoteki poprzedniego pacjenta, oniemiałam podczas pierwszej wizyty napotkawszy od progu życzliwe spojrzenie i usłyszawszy uśmiechnięte "I co słychać?"
Mam nadzieję, że owej pani doktor nigdy więcej nie spotkam.
Nie potrafię jednak zapomnieć twarzy młodziutkiej dziewczyny, która dowiedziała się, że ma guza przysadki mózgowej... Termin rezonansu magnetycznego komputer wyznaczył na MARZEC 2012....
.. rzec się chce "k.. jego mać!".
ps..: zrobiłam sobie inne płatne badanie. Wyszło ok. Uff.
Samo badanie genetyczne, nawet jeśli wypadnie ujemne, o niczym nie świadczy.To nie jest sposób na wykluczenie ewentualnego zachorowania na raka.Mammografią bezpłatną jesteś jeszcze objęta,( do 69 r.życia) a NFZ prowadzi aktualnie badania przesiewne, trzeba było tylko wpaść do szpitala onkologicznego.Tak samo badania profilaktyczne "dolnych" partii.U nas, jeśli nie mogę się dogadać z jakąś placówką dzwonie po informacje do NFZ i potem, uzbrojona w wiadomości , idę upomnieć się o swoje.Badania genetyczne rzeczywiście są cholernie drogie i nie są zlecane, jeśli nikt w rodzinie nie chorował np. na raka piersi.Jedno badanie-1500zł. Aktualnie mam do wycięcia woreczek żółciowy i -tu nie padnij ze zdumienia- nie tylko mogłam sobie wybrać chirurga ale i termin zabiegu.Gdyby nie to,że muszę uzupełnić szczepienie p,żółtaczce to już byłabym po operacji.A tak to idę 23 sierpnia. I, przysięgam, nic nikomu nie płaciłam- wszystko na NFZ. Cały dowcip polega na tym,że pacjenci często nie znają swoich uprawnień, bo placówki lecznicze wcale ich o tym nie informują.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak życzyć wszystkim zdrowia. W przeciwnym razie mamy małe szanse, nie tylko na wyleczenie ale i na zwykłe badanie. U mnie też kolejki na badania są takie, że mało kto dożyje. Ale trochę się wystraszyłam. Wprawdzie nic mi nie dolega, ale moja babcia miała raka piersi, przeszła operację, wszystko się na szczęście dobrze skończyło.
OdpowiedzUsuńSkomentowałabym, ale brak mi słów... ;/
OdpowiedzUsuńP.S. Ido :) owszem, ale czasem bez planu pozostaje się z niczym... i co wtedy? :)
anabell, nie mam ani siły ani czasu walczyć o swoje z NFZ. Wystarczy, że nieźle musiałam się nagimnastykować, by wizyty i badania załatwić po popołudniu. Zmarnowałam jedynie dzień urlopu na siedzenie w poczekalni. Zapłaciłam za USG piersi i markery. Regularnie płacę też sama badania ogólne krwi, bo nie mam czasu siedzieć w zatłoczonych poczekalniach, ani ustawiać się w kolejce o 5 rano przed przychodnią, by udało mi się zarejestrować do lekarza rodzinnego... Bez skrupułów wykorzystałam znajomości z jedną z pielęgniarek położnych, by mnie zarejestrowała dzień wcześniej, bo dla zwykłego śmiertelnika taka "opcja" w grę nie wchodzi.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję nie musieć już takiego tourne po lekarzach odbywać. To nie na moje zdrowie. Ani fizyczne ani psychiczne:).
madam, zgadzam się w stu procentach. Najlepiej być czujnym... i samemu reagować... bo najpierw mówią, że "po co się macało", a potem, jeśli już jest późno "dlaczego się wcześniej nie macało" :))))
OdpowiedzUsuńMi, ps.a tam z niczym. Chęć działania - to jest to:)
OdpowiedzUsuńIdo kochana najważniejsze, że skończyło się na strachu, choć lepiej nie martwić się na zapas!!
OdpowiedzUsuńGdy Ci się to uda naucz mnie tej umiejętności. Natka
Ida :) uf :) wystraszyłaś mnie! Dobrze, że wszystko jest ok :)
OdpowiedzUsuńja to zawsze mówię, że trzeba mieć zdrowe nerwy żeby chodzić po lekarzach
Jakoś tak...i włos się jeży i smutno robi. Może lepsza była babka - zielarka?
OdpowiedzUsuńNatko, obawiam się, że tak łatwo mi z tym nie pójdzie... panikuję, bo wiesz... Pierworodny..:)
OdpowiedzUsuńBeatto, ja tez odetchnęłam... ale psychiką mi trochę sponiewierało..:).
OdpowiedzUsuńPieprzniczko, że też na to sama nie wpadłam;-)
OdpowiedzUsuń