Obudziłam się później niż zwykle.
I zaczynam się zastanawiać czy dzień bez bólu głowy to dzień stracony.
Szczególnie wtedy, gdy jest to dzień wolny od pracy w pracy.
Zaczyna mnie to już irytować.
Planów sobie narobię na 48 godzin niemal, a tu kicha... podnieść się z łóżka nie umiem.
Kawa wypita. Poczta przeczytana.
Zbieram się.
Może się uda choć w 50% zrealizować plany na dziś.
Może ból głowy się podda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz