Bywają zaćmienia Słońca.
Zdarzają się Księżyca.
Najczęściej jednak niewątpliwie do czynienia mam z zaćmieniem umysłu. Osobiście zaćmienia miewam tak często, że jedyne co mogłam zrobić, to je polubić:).
Ku mojej niezmiernej radosze (wredna jestem, wiem), nie tylko ja ich doświadczam.
Ku mojej niezmiernej radosze (wredna jestem, wiem), nie tylko ja ich doświadczam.
Wchodzę Ci ja kiedyś do pracy (nawet punktualnie) i widzę, że Iwi wiszącą na telefonie. Na mój widok uśmiecha się szeroko i nie przerywa rozmowy.
Uśmiech inny niż zwykle. A może to ten błysk w oku sprawił, że tak właśnie go odebrałam. Ciekawość prowadzi ponoć na manowce, a cierpliwość... no więc poszłam zrobić sobie kawę. Wróciłam. Odpaliłam komputer... pocztę sprawdziłam... Iwi wreszcie skończyła nawijać. Odwróciła się do mnie uchachana po pachy (na oko określiłam jej stan na średniozaawansowaną głupawkę).
- Wiesz co się wczoraj wydarzyło? - zapytała wesoło? Niby skąd miałam wiedzieć. Skojarzyłam jednak bez pudła, że chodzi o wyczyn za kierownicą. Od miesiąca jeździ samodzielnie, bez eL na dachu. Opowiadać ma więc o czym. :)
- Coooo...tym razem? zrobiłam wielkie oczy.
- Tankowałam na totalnie samoobsługowej stacji Neste. Wsadziłam kartę w wystający otwór.
- No i?
- I mi ją zeżarło.
- Jak to zeżarło???
- No, bo wiesz... (zastanawiałam się czy mocz płynie jej po nogach), no bo wcisnęłam ją tam, gdzie podaje się bankno... śmiech połknął ostatnią sylabę.
- Ale, że co? To nie pisało gdzie karta, a gdzie banknoty?
- Oczywiscie, że pisało, ale byłam tak zaaferowana tym, że mi się udało zatankować, Iż wcisnęłam ją w pierwszy wolny otwór... no i zablokowałam. Nikt więcej na tej stacji gotówką przez najbliższych kilka godzin zapłacić nie mógł. .
- Ha, ha, ha. Mówiłam ci, byś se zostawiła te pasemka, co Gucio robiła? Miałabyś na co zwalić. A Ty, nie! Za jasne! No to masz ten swój czekoladowy brąz.
I zaczęłyśmy chichotać - dwie idyjotki.
Kończąc historyjkę, dodam tylko, że obsługa firmy Neste zachowała się niezwykle profesjonalnie. Bardzo szybko pojawiła się na miejscu zdarzenia, wyjęła kartę z wpłatomatu i z uśmiechem na ustach odpowiedziała pytanie Iwi:
W rankingu na Najbardziej Roztargnionego (łagodnie rzecz nazywając - przyp. aut.) Klienta Firmy zajmuje Pani bardzo dobre, drugie miejsce w aglomeracji Górnego Śląska.
Grunt to być w czołówce.
I umieć się śmiać z samego siebie.
Dzisiejsze ziarnka:
:) rześki poranek
:) babeczka z truskawkami w Wisience
:) chabry i maki
...:):):):).....
OdpowiedzUsuń:D Ja też kiedyś miałam swój pierwszy raz na samoobsługowej stacji. Udało mi się wlać paliwo! Zakręcając korek ujrzałam, jak kobieta siedząca w innym samochodzie przygląda mi się, w trakcie, gdy jej facet wlewa benzynę. Pomyślałam "patrz, kobieto i ucz się!". Po czym pyknęłam klapkę, zadarłam brodę wysoko, wsiadłam i pojechałam. Tylko zapłacić zapomniałam. Dogonili mnie.
OdpowiedzUsuń:)
hehe, a pierwsze pewnie Pani która wpychała banknoty tam gdzie wpycha się kartę, :P
OdpowiedzUsuńbuziaki
na początku kariery samochodowej (35 lat temu) wjechałam w NRD na niewłaściwą stronę autostrady i jechałam "pod prąd" ze 20 km, nim się tropnęłam,że coś jest zle, bo nic nie jechało z przeciwka.Zastanowiła mnie tylko ta druga nitka jezdni za trawnikiem i gdy do mnie dotarło, co zrobiłam, spokojnie przez nią wróciłam na właściwa jezdnię.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
heheh, no można się pomylić. Ja cały czas jeszcze pozbywam się eLki... ;)
OdpowiedzUsuńOch.. kobiety i samochody :) wspaniały temat :) do dłuuuuuuuuuuuuugich rozmów :)
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z pierwszym ziarenkiem :)
:) super historyjka
OdpowiedzUsuń:) a to Ci historia :D
OdpowiedzUsuńMaju pozdrowionka
OdpowiedzUsuńkate, mój kolega świadomie pitnął. NIe miał kasy. Przyznał następnego dnia. Zapłacił. Przeprosił. "Tak to jest, gdy się tankuje i rozmawia przez komorkę" usłyszał w odpowiedzi. Co byśmy bez nich teraz zrobili?
Margo, kto wie:)
anabell, no to ostatnio po A4 jechała pani pod prąd 130 km/ha. Obok niej w tym samym kierunku jechał pan, który kręcił wszystko komórką:.
Jakubie, mam jak Ty:)
Mi... niewyczerpalna studnia tematów:). Słonecznego:)
Anno, Hemero - ano z życia wzięta:)
Unikam takich stacji jak ognia! Tam gdzie zawsze tankuje panowie wiedza że "to środkowe" i że szybki umyć poproszę :)
OdpowiedzUsuńJa tylko raz musiałam zatankować samodzielnie. Pan z obsługi stacji, po kilku minutach nabijania się ze mną, jak usiłuje otworzyć korek, zlitował się nade mną i dokończył com zaczęła. Potem już nawet nie próbowałam tankować sama. W końcu od czego są faceci?!
OdpowiedzUsuńwspaniała śmiechawka ;DDDD
OdpowiedzUsuńmysle ze ona to ani pierwsza ani ostatnia z takim wydarzeniem hahahahahah
OdpowiedzUsuńzgadza się - grunt to być w czołówce :D:D
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że też jak jestem czymś mocno przejęta to potrafię coś wywinąć ;)
na mnie stres działa w ten sposób: tracę głowę i robię głupoty.
OdpowiedzUsuń