Właśnie odwiozłam dwie psiapsiółki na dworzec PKP, na którym czekały kolejne dwie.
Kierunek - Międzyzdroje.
W wakacyjnym niezbędniku oprócz kosmetyków do opalania znalazły się: wódka weselna i chińczyk.
Patrzyłam na te roześmiane, odziane w eleganckie dresiki kobitki i utwierdziłam się ino w przekonaniu, że życie zaczyna się po 50-tce .
Chińczyk po wódzie? Czemu nie? Tylko kostki trzeba pilnować!
OdpowiedzUsuńpzdr
Myślisz, że pionki pion będą trzymać? :D
UsuńDokładnie tak. A jeszcze ciekawsze jest po setce...np.tej weselnej.
OdpowiedzUsuńZmykam po mój ulubiony likier własnej roboty.
To prawda... po setce bywa czasem niezwykle interesująco:D.
UsuńŻycie zaczyna się cały czas, wazne tylko żeby to zauwazyć:)
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego samego zdania.
UsuńAle.... iluż młodych twierdzi, że kończy się po 30-stce???
:o
Tak, tak. Po pięćdziesiątce, a najlepiej po dwóch ;-)) Ale dresiku nie włożę nawet po trzech! :-D
OdpowiedzUsuńW przedziale się mieszczę, tylko... dresików nie mam;)
OdpowiedzUsuńOno się od początku zaczyna! ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak - z wódeczką czy bez:)
OdpowiedzUsuń