Czy zastanawialiście się kiedyś które przyjaźnie i znajomości w waszym życiu przetrwały?
W jakich okolicznościach zostały zawarte?
Dlaczego udało się im przetrwać? (pomijam chwilowo odnowione znajomości dzięki portalowi nk).
Mam koleżankę, ktorej nie widziałam dobrych 20 lat, jednak gdy znajdziemy się w tej samej czasoprzestrzeni na skypie, czy w zasięgu sieci telefonicznej gadamy jak nakręcone, jakbyśmy widziały się wczoraj w pracy, czy na podwórku... nawijamy o problemach ważnych i głupotkach... nie ma tej rezerwy i krępującego "hmmm co mam powiedzieć", bo tak przecież też bywa...
Czasem człowiek broni się przed poznaniem bliżej kogoś, bo gdzieś się z nim wcześniej się stykał czy gdzieś nawet tylko słyszał o nim, znał z widzenia.... ale od razu był na NIE!. A tu proszę... Niespodzianka. Poznaje się tego kogoś i tworzy wspaniałą paczkę, która idzie równym krokiem przez całe LO, zawsze razem... jak papużki nierozłączki w podwojonym składzie.... I potem, gdy drogi się rozchodzą w dorosłość, to ogląda się wspólne zdjęcia i tęskni się za spotkaniami z nimi... (w tym miejscu pozdrawiam najcieplej jak tylko mogę moje kochane Gotowe Na(prawie)Wszystko.
Miejsca, w których rodzą się przyjaźnie też bywają różne...
Moja pierwsza, tu w wielkim mieście, początek swój ma w szkole rodzenia... kto by przypuszczał, że się utrzyma..., że przetrwa... i choć naprawdę jesteśmy tak bardzo różne od siebie (nie chodzi tylko o wiek) mogę na nią liczyć i we dnie i w nocy...
Dziwny jest ten świat...
W jakich okolicznościach zostały zawarte?
Dlaczego udało się im przetrwać? (pomijam chwilowo odnowione znajomości dzięki portalowi nk).
Mam koleżankę, ktorej nie widziałam dobrych 20 lat, jednak gdy znajdziemy się w tej samej czasoprzestrzeni na skypie, czy w zasięgu sieci telefonicznej gadamy jak nakręcone, jakbyśmy widziały się wczoraj w pracy, czy na podwórku... nawijamy o problemach ważnych i głupotkach... nie ma tej rezerwy i krępującego "hmmm co mam powiedzieć", bo tak przecież też bywa...
Czasem człowiek broni się przed poznaniem bliżej kogoś, bo gdzieś się z nim wcześniej się stykał czy gdzieś nawet tylko słyszał o nim, znał z widzenia.... ale od razu był na NIE!. A tu proszę... Niespodzianka. Poznaje się tego kogoś i tworzy wspaniałą paczkę, która idzie równym krokiem przez całe LO, zawsze razem... jak papużki nierozłączki w podwojonym składzie.... I potem, gdy drogi się rozchodzą w dorosłość, to ogląda się wspólne zdjęcia i tęskni się za spotkaniami z nimi... (w tym miejscu pozdrawiam najcieplej jak tylko mogę moje kochane Gotowe Na(prawie)Wszystko.
Miejsca, w których rodzą się przyjaźnie też bywają różne...
Moja pierwsza, tu w wielkim mieście, początek swój ma w szkole rodzenia... kto by przypuszczał, że się utrzyma..., że przetrwa... i choć naprawdę jesteśmy tak bardzo różne od siebie (nie chodzi tylko o wiek) mogę na nią liczyć i we dnie i w nocy...
Dziwny jest ten świat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz