W końcu półrocze dobiegło końca. Szaleńcza (jak zaklinał się Pierworodny) walka o poprawę ocen na semestr zakończona. Chłopak ma bajer ma po tatusiu więc z tym "szaleństwem" jak widzę trochę przesadził. Ale źle nie jest. Wprawdzie zdecydowanie poniżej jego możliwości (cholera mnie bierze). Jednak ciutkę (chyba) lepiej od jego ambicji. Ambicji w dziedzinie szeroko pojętego zdobywania wiedzy oczywiście, bo ambicji na zdobycie stopiećdziesiątegodziewiątego lewela w jakiejś tam grze ma od groma. A książki by poczytał! A z mamusią w scrable pograł! Albo w Rummi! Przekonaj czternastolatka.
Wywiaduję więc dalej. Frekwencja w porządku. Żadnych nieusprawiedliwonych. i usprawiedliwionych, o których bym nie wiedziała. Boję się otworzyć zakładki z zachowaniem. W szóstej klasie Pierworodny przeczołgał mnie w tym względzie po wszystkich niemalże pomieszczeniach jego szkoły, tak że do dzisiaj mam awersję do wywiadówek in real. W przedweekendowe popołudnia modle się, by na wyświetlaczu telefonu nie pojawił się komunikat "Wychowawczyni" a przed oczyma do tej pory stoi mi napisane z rozmachem , grubym, czerwonym flamastrem, zdanie: Proszę o kontakt!. Wolę się jednak przygotować na czwartkowe spotkanie z wychowawczynią, by na ewentualną konieczność zminimalizowania chęci zamordowania własnego potomka zakupić odpowiednią dawkę środków uspokajających i odpowiednio wcześniej zacząć się wyciszać (np. od dziś)
Dzielnie więc klikam zakładkę ZACHOWANIE. Po czym sprintem biegnę do łazienki po chusteczki W5 (z Lidla, rewelacyjne do czyszczenia okularów). Wycieram szkła, przecieram oczy... WZOROWE.... i nie wierzę. Pierworodny mnie uspokaja. Mamo, zaś takim aniołkiem nie jestem (tego to akurat mówić nie musiał) Wychowawczyni nas lubi. My ją też. Pół klasy wzorowe dostało. Po czym, na jednym wydechu, zaczyna wymieniać nauczycieli, którzy mu na pewno obniżą na konferencji. Czuję, jak powoli ciśnienie mi idzie w górę. Przy piątym nazwisku mówię STOP!
Po co psuć sobie tak fajnie rozpoczynający się dzień:-).
ps. ulubiona pani pracuje w bibliotece szkolnej.
ps. ulubiona pani pracuje w bibliotece szkolnej.
hehehehe.. kurde On jest lepszy ode mnie :o). Doceń to, z kim miałabyś tak wesoło, ma chłopak charakter.
OdpowiedzUsuńIdo, jakbym czytała o sobie i swoich podchodach w sprawie wywiadówek nieletniego gimnazjalisty... eh... Ale, jestem tego pewna, kiedyś będzie dobrze... Na przykład osiągnięcia zaczną iść w parze z możliwościami ;)
OdpowiedzUsuńGucio - wesoło nie wesoło, NUDNO na pewno nie jest.
OdpowiedzUsuńAgawa - koledzy inż. opowiadając w pracy o swoich małoletnich wyczynach zawsze puentują "i patrz wyrośliśmy na porządnych ludzi";-). Tego się trzymam.
Ida! To są wywiadówki on line?????? O matko... nie wiedziałam... Ja to za Murzynami widać jestem...
OdpowiedzUsuńI masz rację... do tych gier 14lata nie namówisz.. musi dojrzeć :) albo poznać dziewczynę, która będzie fanką ;p
Powodzenia :)
Boszzzzz... mam to samo. tyle ze ja mam córkę i jest dopiero w trzeciej klasie. Az strach pomyśleć co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńSynem , żeby nie osiwieć będę się martwić w swoim czasie... Ale wesoło to raczej nie będzie. Tylko... one to niestety maja po mnie. Nie po tatusiu:D Nawet jasna higieniczna nie ma na kogo winy zwalić :d
ważne, że Pierworodny jest dzieckiem żywotnym, otwartym na przygody! ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Mi- Wywiadówki są on line to błogosławieństwo. Przynajmniej na te "in real" nie idę w ciemno.
OdpowiedzUsuńNivejko - ciiii. Nie muszą wiedzieć, że to po Tobie. No chyba, że babcia im powie;-)
Didżejko - o tak! Gdyby się zamknął jednak na niektóre z nich a miałabym siwych włosów mniej. :-)
Moja córka to licealista trzeciej klasy, ma jeszcze rok, bo to plastyk i to ciągłe wyluzowanie... artystyczna wrażliwość nie tyka matematyki, bo jej niby do czego, a matura... to nie wiem jak się napisze... zachowanie wzorowe, nie pojmuję i okaże się pod koniec tygodnia na zebraniu
OdpowiedzUsuńMłody to cudowne dziecko genialnej matki, więc luzik
ale zachowanie... brakuje miejsca w dzienniku na uwagi
Jak ja Ciebie rozumiem, u mnie online to z wychowawcą prawię właśnie o jego zachowaniu, czy faceci muszą tak zawsze?
Ale już się nie spalam, nie... to nic nie zmieni, a ja mam drgawki jak czytam info zebranie w szkole.
ot... wychowując własne dzieci spłacasz dług rodzicom... tak mówi moja mama, podgwizdując pod nosem...
Margo, ćwiczę i ćwicze to "niespalanie". Idzie powoli, ale z roku na rok lepiej... jeszcze z 5 lat i będzie z górki:-).
OdpowiedzUsuńBrawo:)) Ani ja, ani moje dziecko nie mieliśmy nigdy wzorowego. Jak ja się cieszę, że wywiadówki to już nie moja bajka:))))
OdpowiedzUsuńCzarny(w)Pieprzu - szczęśliwą'ś kobietą:-).
OdpowiedzUsuń