raczej dżez... ale niech tam...
Moja latorośl postanowiła pójść w ślady mamy, która to z kolei poszła w ślady swojego taty i zgłębić tajniki trudnej sztuki gry na gitarze...
Przywieźliśmy więc od babci moją starą, poczciwą gitarę klasyczną. Rozmiar 3/4. Sporo biedulka wytrzymała... przeżyła moje brząkanie- bo grać niestety się dobrze nie nauczyłam, bywała na rajdach i biwakach, ogniskach.. i u An... mojej koleżanki z którą tworzyłyśmy czasem duecik. Nie wygląda rewelacyjnie... Tu i ówdzie odpryski... ale z duszą - dźwięk wydaje piękny (o ile nastroiła ją wcześniej pani od muzyki).
Kiedy moja stara gitara już znalazła miejsce w pokoiku Daw przyszła kolej na pokrowiec (ja nawet nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle jest - dla mnie był zbyteczny). Dowiedziałam się jednak, że bez pokrowca (koniecznie sztywnego) ani rusz. Argumentów było kilka - wędrówka do autobusu w różnych warunkach atmosferycznych, czekanie na przystankach również w takowych warunkach... przepychanki między dzieciakami w komunikacji miejskiej... itd. itp. Kupiliśmy więc pokrowiec.
I komplet strun, bo te sprzed 20 lat były lekko już sfatygowane.
I tak zaopatrzony syn zapisał się do kółka gitarowego prowadzonego przez panią od muzyki w jego gimnazjum.
Wraca po zajęciach bardzo zadowolony... trenuje chwyty i... moje nerwy... ale jestem dzielna. Zaciskam zęby i chwalę. Kupuję nowe struny, bo niektóre nie wytrzymują i się zrywają. Kupuję piórka... które się wciąż gdzieś gubią..
Kupiłam mu nawet stroik (miał przynieść go Mikołaj, ale gdy Daw zaczął kombinować , że sobie kupi sam - dałam mu więc już dziś). Czy może wiecie jak wygląda dzisiaj stroik do gitary? To nie to urządzonko - kamerton, które miałam ja (było nie było prawie sto lat temu). Wyglądało jak harmonijka. Przy dmuchnięciu wydobywał się dźwięk i trzeba było "na słuch" stroić.
Dzisiaj - przypinasz takie coś co gryfu, brzdękniesz na strunie - zapali się czerwone światełko i cyferki które mówią czy dokręcić czy odkręcić. Jeśli jest OK zmienia kolor na zielony...
Piękny kolor.
Zielone światło dla moich uszu...:-)
Moja latorośl postanowiła pójść w ślady mamy, która to z kolei poszła w ślady swojego taty i zgłębić tajniki trudnej sztuki gry na gitarze...
Przywieźliśmy więc od babci moją starą, poczciwą gitarę klasyczną. Rozmiar 3/4. Sporo biedulka wytrzymała... przeżyła moje brząkanie- bo grać niestety się dobrze nie nauczyłam, bywała na rajdach i biwakach, ogniskach.. i u An... mojej koleżanki z którą tworzyłyśmy czasem duecik. Nie wygląda rewelacyjnie... Tu i ówdzie odpryski... ale z duszą - dźwięk wydaje piękny (o ile nastroiła ją wcześniej pani od muzyki).
Kiedy moja stara gitara już znalazła miejsce w pokoiku Daw przyszła kolej na pokrowiec (ja nawet nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle jest - dla mnie był zbyteczny). Dowiedziałam się jednak, że bez pokrowca (koniecznie sztywnego) ani rusz. Argumentów było kilka - wędrówka do autobusu w różnych warunkach atmosferycznych, czekanie na przystankach również w takowych warunkach... przepychanki między dzieciakami w komunikacji miejskiej... itd. itp. Kupiliśmy więc pokrowiec.
I komplet strun, bo te sprzed 20 lat były lekko już sfatygowane.
I tak zaopatrzony syn zapisał się do kółka gitarowego prowadzonego przez panią od muzyki w jego gimnazjum.
Wraca po zajęciach bardzo zadowolony... trenuje chwyty i... moje nerwy... ale jestem dzielna. Zaciskam zęby i chwalę. Kupuję nowe struny, bo niektóre nie wytrzymują i się zrywają. Kupuję piórka... które się wciąż gdzieś gubią..
Kupiłam mu nawet stroik (miał przynieść go Mikołaj, ale gdy Daw zaczął kombinować , że sobie kupi sam - dałam mu więc już dziś). Czy może wiecie jak wygląda dzisiaj stroik do gitary? To nie to urządzonko - kamerton, które miałam ja (było nie było prawie sto lat temu). Wyglądało jak harmonijka. Przy dmuchnięciu wydobywał się dźwięk i trzeba było "na słuch" stroić.
Dzisiaj - przypinasz takie coś co gryfu, brzdękniesz na strunie - zapali się czerwone światełko i cyferki które mówią czy dokręcić czy odkręcić. Jeśli jest OK zmienia kolor na zielony...
Piękny kolor.
Zielone światło dla moich uszu...:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz