Nie czuję jej jeszcze.
Wyjątkowo.
Cały czas myślę nad tym jak zorganizować sobie te dwa tygodnie wolnego od pracy, by móc się wyciszyć i w końcu poczytać. Wieczorami jestem tak zmęczona, że nie umiem zapanować nad powiekami. Zamykają mi się automatycznie gdy tylko przyłożę głowę do poduszki... Kiedyś w łóżku mogłam czytać godzinami... ale szczerze muszę przyznać, nie siedziałam przed komputerem i nie miałam mnóstwa innych obowiązków...Latam to tu to tam...
Sprzedaż na allegro trochę się ruszyła... choć obroty spadły w porównaniu do zeszłego roku o około 70 procent:-(... A liczyłam na większy zysk...
A skoro sprzedaż większa bywam na poczcie częściej... na przykład wczoraj... kolejka była okropna... Ja oczywiście z torbą przesyłek, skoro już musiałam być w urzędzie i stać pozbierałam całą korespondencję (prywatną i służbową) do wysłania od współpracowników. Za mną stał starszy dystyngowany Pan. Nie wzbudził mojej sympatii. Może dlatego, że widać było że bardzo bogaty... może dlatego, że w długim eleganckim płaszczu i czarnym kapeluszu na głowie przypominał mi bohatera negatywnego z dziecięcych bajek, może dlatego że stał tak dumnie wyprostowany i nie podpierał się parasolem niezłej marki, który trzymał w dłoni, a może dlatego że jego aktówka była z błyszczącej bordowej skóry (taka o której marzę, a której mieć nigdy nie będę)... kiedy pani w okienku okleiła, opieczętowała, opisała już moje przesyłki (sztuk sześć) a ja wyciągnęłam jak asa z rękawa kolejne książki nadawcze grubo wypchane listami... pan niegrzecznym tonem wcisnął pani kwitek przez okienko i powiedział, że chce zapłacić na biedne dzieci... ( i w tym momencie moja niechęć do niego zaczęła topnieć) pani jednak uśmiechnęła się tylko i stwierdziła, że nie JA powinien pytać, bo ona obsługuje właśnie Klientkę...chyba nieźle działałam mu na nerwy, bo do mnie się nie zwrócił... a ja nie wyszłam ten jeden raz przed szereg... Za to wyszedł facet... Niepotrzebnie, bo dwie minuty później ja również opuściłam urząd z uśmiechem na twarzy...
Wzięłam wet za wszystkie babcie i staruszków, którzy na pocztę chodzą w godzinach powrotów ludzi pracy z pracy jakby nie mogli do południa? W czasie przedświątecznym?
Mówiłam - nie czuję magii świąt
Wyjątkowo.
Cały czas myślę nad tym jak zorganizować sobie te dwa tygodnie wolnego od pracy, by móc się wyciszyć i w końcu poczytać. Wieczorami jestem tak zmęczona, że nie umiem zapanować nad powiekami. Zamykają mi się automatycznie gdy tylko przyłożę głowę do poduszki... Kiedyś w łóżku mogłam czytać godzinami... ale szczerze muszę przyznać, nie siedziałam przed komputerem i nie miałam mnóstwa innych obowiązków...Latam to tu to tam...
Sprzedaż na allegro trochę się ruszyła... choć obroty spadły w porównaniu do zeszłego roku o około 70 procent:-(... A liczyłam na większy zysk...
A skoro sprzedaż większa bywam na poczcie częściej... na przykład wczoraj... kolejka była okropna... Ja oczywiście z torbą przesyłek, skoro już musiałam być w urzędzie i stać pozbierałam całą korespondencję (prywatną i służbową) do wysłania od współpracowników. Za mną stał starszy dystyngowany Pan. Nie wzbudził mojej sympatii. Może dlatego, że widać było że bardzo bogaty... może dlatego, że w długim eleganckim płaszczu i czarnym kapeluszu na głowie przypominał mi bohatera negatywnego z dziecięcych bajek, może dlatego że stał tak dumnie wyprostowany i nie podpierał się parasolem niezłej marki, który trzymał w dłoni, a może dlatego że jego aktówka była z błyszczącej bordowej skóry (taka o której marzę, a której mieć nigdy nie będę)... kiedy pani w okienku okleiła, opieczętowała, opisała już moje przesyłki (sztuk sześć) a ja wyciągnęłam jak asa z rękawa kolejne książki nadawcze grubo wypchane listami... pan niegrzecznym tonem wcisnął pani kwitek przez okienko i powiedział, że chce zapłacić na biedne dzieci... ( i w tym momencie moja niechęć do niego zaczęła topnieć) pani jednak uśmiechnęła się tylko i stwierdziła, że nie JA powinien pytać, bo ona obsługuje właśnie Klientkę...chyba nieźle działałam mu na nerwy, bo do mnie się nie zwrócił... a ja nie wyszłam ten jeden raz przed szereg... Za to wyszedł facet... Niepotrzebnie, bo dwie minuty później ja również opuściłam urząd z uśmiechem na twarzy...
Wzięłam wet za wszystkie babcie i staruszków, którzy na pocztę chodzą w godzinach powrotów ludzi pracy z pracy jakby nie mogli do południa? W czasie przedświątecznym?
Mówiłam - nie czuję magii świąt
No proszę! Koleżanka z Allegro! Mnie też sprzedaż ostatnio nie za bardzo idzie. Przed chwilą właśnie wróciłam z poczty. Tym razem jednak udało mi się załatwić bez kolejki.:-)Wszystkie babcie już pewnie zapłaciły rachunki :-))
OdpowiedzUsuńCzyżby Filip Golarz?
OdpowiedzUsuńTeż byłam wczoraj na poczcie, cierpliwość trzeba mieć nadludzką. A panie w okienkach, jestem pewna, specjalne kursy asertywności zaliczają.
OdpowiedzUsuń