poniedziałek, 7 grudnia 2009

Samouszkodzenia

Tak obfitego w autouszkodzenia weekendu dawno nie miałam…
Najpierw konkretnie stunkęłam się w kolano ścieląc łóżko… Jeszcze siniak nie zdążył w całości się wyłonić… z rozmachem nadziałam się ramieniem na klamkę od łazienkowych drzwi… efektem tych wyczynów są bolące placki koloru ciemnozielonego na moich kończynach… jakby tego było mało obierając ziemniaki ciachęłam się konkretnie w opuszek l kciuka lewej ręki… choć udało mi się nie walnąć głową w otwarte drzwiczki kuchennej szafki moje nieudacznictwo i tak prawie doprowadziło mnie do łez… więc dla chyba ostudzenia emocji, gdy chciałam sprawdzić czy dobrze zamontowałam siteczko w baterii wannowej i odkręciłam kurek … woda polała polała się pięknie – tyle że z umocowanego na ścianie prysznica wprost na moje plecy i głowę…
Czy ja nie powinnam się poddać hibernacji?... choć na jakiś czas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz