Opowiadałam o tym siostrze w przedświąteczne popołudnie. Ku mojemu zdziwieniu, ona wcale się nie zdziwiła tak, jak wydawało mi się, że zdziwić się powinna... chwilkę później ona opowiedziała mi o tym jak swego czasu przyniosła do domu dwie lewe jarmilki*
No cóż.
Z genetyką nie wygrasz...
No cóż.
Z genetyką nie wygrasz...
* jarmilki odmiana czeskich tenisówek, które ćwierć wieku temu były towarem trudno osiągalnym, dalece deficytowym , a ich posiadanie było marzeniem każdej ówczesnej nastolatki...
Czyściło się je na mokro szczoteczką do rąk, a kiedy sytuacja wymagała regeneracji natychmiastowej... śnieżnobiały kolor przywracała im błyskawicznie szkolna kreda.
Czyściło się je na mokro szczoteczką do rąk, a kiedy sytuacja wymagała regeneracji natychmiastowej... śnieżnobiały kolor przywracała im błyskawicznie szkolna kreda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz