... czuję się po wczorajszej porażce naszej drużyny tak, jak w dzieciństwie, gdy zamiast wymarzonej chodzącej lalki Mikołaj rokrocznie, uparcie przynosił mi gry planszowe... :(
A tak pięknie kibicowałyśmy z moją chrześnicą Anastazją :)
Czas wrócić do rzeczywistości... i cieszyć się słońcem, zbliżającymi się wakacjami i latem :)