Ko, mój znajomy, pewnego razu został poproszony o pomoc w wyniesieniu starych mebli z mieszkania, którego szczęśliwym posiadaczem stał się niedawno jego znajomy.
Znajomy mój, chętnie niosący pomoc wszystkim swoim znajomym, staruszkom potrzebującym wejść na 3 piętro bez windy, dziadkom nie umiejącym utrzymać wiertarki w rękach. i dzieciom, którym nagle zepsuło się koło od roweru.. ochoczo przystąpił pewnego pięknego letniego wieczoru do pracy.
Kiedy z wielkiego mieszkania w starej kamienicy, mieszczącej się przy głównej ulicy mojego miasta wyniesiono już przedostatnie fragmenty meblościanki pamiętającej czasy Gierka uwagę Ko przykuła brudna, zapajęczona poszewka na poduszkę, zwaną dźwięcznie jasiek, która znajdowała się w kąciku ostatniego mebla, jaki mieli wynieść.
Właściciel mieszkania, słynący z pedanterii i umiłowania do czystości, z obrzydzeniem wskazał stary materiał i rzekł krótko: "zostaw".
Ale Ko, nie byłby sobą gdyby nie wsadził nosa, a właściwie rąk w środek brudnej szmatki. Rozwiązał tłumoczek i wysypał zawartość na podłogę. Panowie oniemieli. Na parkiet wypadły : dwa działające rosyjskie zegarki z czystego złota najwyższej próby, ze złotymi wskazówkami, pierścionki z szlachetnymi kamieniami, łańcuszki, i coś na kształt samorodka..
Na oko z 50 gram szlachetnego kruszcu.
Na oko z 50 gram szlachetnego kruszcu.
Trudno w tę historię uwierzyć.
Dziś w dobie kart kredytowych, rachunków oszczędnościowych i wirtualnych przelewów to przecież takie jakieś.... nie z tej epoki... A ile jeszcze podobnych skarbów i tajemnic kryją w sobie stare wielkie, zapuszczone mieszkania, w kamienicach, które w czasach swej świetności słyszały tylko język niemiecki?
W nowym mieszkaniu dopiero co wybudowanego apartamentowca takiego bonusu pewnikiem się nie znajdzie.
Dzisiejsze ziarnka:
:) wieści dobrej treści
:) galaretka agrestowa
:) popołudniowa drzemka