środa, 24 grudnia 2014

No to sprawa się rypła...

... że w wigilijną noc zwierzęta mówią ludzkim głosem... i ludzie też...
... że potraw ma być tyle a tyle...
... że talerz pusty przy stole...

Od dzisiaj sygnał karetki pogotowia w poranek wigilijny nie wróży nic dobrego...

Uwielbiane przez nas śledzie wylądowały w śmietniku razem ze szklanymi odpadkami roztrzaskanej miski...
Szwagier właśnie zawozi siostrę do szpitala z rozciachanymi do kości palcami...
(A tak cieszyłyśmy się na jej pierwszy od lat,  wolny od pracy,  wigilijny dzień... :-(.

Pogoda piękna... Wiatr obłoki pcha po błękitnym niebie.. 



Mam nadzieję, że u was bez przykrych niespodzianek... :-)

.




wtorek, 23 grudnia 2014

Biegną święta...

Taaaak...
Od jakiegoś czasu biegam... do dobra.... truchtam w miarę regularnie... (o nowej pasji może innym razem).
W ogóle to moja rodzina się jakaś sportowo nastawiona zrobiła...
Nie ma że boli, że wieje, że leje... że mrozi...  świątek, piątek czy zwykły dzień - trening odbyć się musi...


No i dzisiaj popołudniem pobiegłam sobie, a   siostra zaczęła swoją godzinna przygodę  z orbitrekiem i Gym-Brekiem... szwagier dziś miał sportwolny dzień i zajął się makowcem....

A mój barszczyk czerwony - no cóż.. gotował się o 10 kilometrów za długo...





Mimo wszystko magia jest... :-).



*Zdjęcie z sieci



środa, 3 grudnia 2014

Zdarzyło mi się ostatnio...



Umyć głowę płynem do higieny intymnej...
Potraktować twarz pastą do układania włosów...

Ktoś mnie przebije? :-D




*Zdjęcie z sieci

wtorek, 2 grudnia 2014

Reaktywacja



Moja ulubiona Jedyna Osobista Siostrzenica (chrześnica zresztą też otrzymana w spadku) zadała mi ostatnio pytanie, dlaczego nie piszę już bloga...
Wytłumaczyłam się brakiem czasu... idiotyczna wymówka...
Każdy przecież pędzi do przodu...
Może warto czasem przystanąć i czasem coś skrobnąć? Choćby tak dla własnej pamięci... na zaś?


Spróbuję.
Co mi tam :-).