poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Lanego i wesołego:)

Prognoza pogody na onecie, którą przed świątecznym wyjazdem uparcie i regularnie śledziłam wzięła w łeb.
Wczoraj wiało, lało  i nawet grzmiało. Psa z kulawą nogą by w taką pogodę z domu nie wygonił.
A taką ochotę miałam na poobiedni spacer po okolicznych  górkach...
Dziś ciut lepiej. Choć mokro.
Rześkie powietrze wdziera się przez otwarte okno... Błękit nieba usiłuje przecisnąć się przez chmury. Ptaszki rozpoczęły  już swoje trele...
 Kończy się powoli świąteczny czas.
Dziś lany poniedziałek... z racji tego, że w tym roku wybrałam Beskidy zamiast Gór Stołowych, może obejdzie mi się nawet na sucho?
Tradycyjne poranki w Drugi dzień Świąt w domu mojej Kuzynki zazwyczaj wyglądały tak:

No to Wesołego!:)

piątek, 15 kwietnia 2011

Tu.

Tu przepadłam. Margo. Tu.
W mojej szarej codzienności.
Coraz częściej miewam pierońskie weekendowe bóle głowy (mam nadzieję, że li tylko migrenowe).  Czasu na lekarza oczywiście - brak.
W pracy mieli się i mieli  - zobaczymy wkrótce co będzie się dało upiec z tej mąki. Na dodatek klęska urodzaju. Brzmi idiotycznie -  wiem. Mówią, ze co nas nie zabije to nas wzmocni. Uciekliśmy kryzysowi na milimetr paznokcia... ale teraz dobić nas mogą  nieprzyzwoicie wysokie odszkodowania za nieterminowe dostawy.
Zimno za oknem. W domu głodno (to akurat na własne życzenie, by nie zaprzepaścić efektów 7 dniowego katowania się zupką kapuścianą).
I natchnienia i czasu brak na pisanie... Do Was to jeszcze czasem zaglądnę,  choć komentarza nie zostawię.
Mam nadzieję, że jak już zaczną się wakacje, to... 
No...

Pozdrawiam Was Wszystkich bardzo ciepło:)))

p.s.
Zerknęłam właśnie na opis gg Natki. "pracowita, ale lubi poleżeć ... do wakacji 69 dni"
To już całkiem z górki:)))