poniedziałek, 21 grudnia 2009

Poniedziałek

A ja w domku. Prasowanie wyprasowane, pranie świeżo wyprane rozwieszone. Dziecię do szkoły odprawione.
Odwiedziła mnie też koleżanka.
Zdążyłyśmy: pójść na zakupy do osiedlowych sklepików (wymienić rękawiczkę między innymi też - dobrze, że nie możecie zobaczyć miny ekspedientki - bardzo kulturalnie się zachowała, choć widziałam, że ma ochotę zacząć się śmiać na głos), zjeść przepyszne tosty z chleba razowego, wypić po zielonej herbatce, obejrzeć płytkę z badania USG 3D, poklachać i jest dopiero 12.30...
Cudnie po prostu cudnie..
I tak leniwie...

1 komentarz:

  1. Oj... jak to miło jest, wiedzieć i czuć dokładnie to samo :o)

    OdpowiedzUsuń