Gdyby ktoś kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt (no tak tak, czas leci) powiedział mi, że będę świadomie i dobrowolnie biegać, ba, ze będę czuła radość, wtedy, gdy oddech mój mnie goni, a po tyłku, tudzież innych częściach ciała spływa pot... - popukałabym się w czółko i pomyślała o dobrym (bardzo dobrym) psychiatrze dla pomysłodawcy...Tymczasem...
Biegam, truchtam, startuję... dla własnej przyjemności... dla pięknych medali... dla zdrowia... z przyjaciółmi i dla nich...
Choć czasem w trakcie startu boli... a w głowie dudni "już nigdy więcej", "po co mi to" - po przekroczeniu mety natychmiast pojawia się myśl "dokąd następnym razem?
Dzisiejsze ziarenka:
- Bieg Spełnionych Marzeń 2016
- Cudowny śnieg na leśnych ścieżkach
- Klaudia
