Morderczo wypompowana weekend rozpoczęłam wczoraj cztery godziny później niż zwykle. Nie mniej jednak doskonałe towarzystwo, genialna zapiekana ryba po grecku w wykonaniu Natki i pyszne wino, sprawiły, że moje całotygodniowe zmęczenie i stres wyleciały niepostrzeżenie przez uchylone okno pięknego mieszkania na siódmym piętrze... Co się z nimi potem działo? Co mnie to! ... ja bawiłam się świetnie.
Podejrzewam, że cykl spotkań z psychoterapeutą i weekend w SPA nie byłby w stanie zrelaksować mnie bardziej.
Bo proszę:
Po wczorajszym zastosowaniu się do zasady co masz zrobić dziś - zrób jutro... dziś od 5.30 latam po mieszkaniu ze szmatą. Aby nie czuć się osamotnioną robotę zadałam i pralce. Teraz chwilka na kawkę i ochoczo gnam dalej...
Nawet dobrze, że za oknem kapie:).
Dzisiejsze ziarnka:
:) czas na przemyślenia
:) Dziunia
:) jak dobrze mieć przyjaciół
:) ja mam spotkanie w niedzielę:) Mam nadzieję, że sie naładuję na cały tydzień. Zdrówka!
OdpowiedzUsuńCzułam, że dzisiaj na Twoim blogu coś przeczytam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wczoraj, proszę o jeszcze. Natka
Witam z mocą!
OdpowiedzUsuńDawno Cię nie czytały moje piękne oczy... ;-)
pzdr
Pieprzniczko, udanej niedzieli!
OdpowiedzUsuńNatko, to ja dziękuję. Jutro ciąg dalszy;)
Antku witaj:).
Dzisiaj pada. Uważaj na ślimaki;)))))
5.30...maj hiroł!
OdpowiedzUsuńMatko, aleś dostała powera! :))
OdpowiedzUsuńMnie też spotkania z przyjaciółmi mobilizują i napełniają dobrą energią :))
owocnych przemyśleń i działań!
no i baardzo dobrze,ja tez bym chciala takie spotkanko najlepiej ze starymi kumpelkami i tak bez pospiech ze chlopy i dzieci czekaja :)
OdpowiedzUsuńBeato, też sie zdziwiłam, że spania nie mam.
OdpowiedzUsuńIw, Tobie dobrych spotkań i dobrych wiadomości:)
bn, grunt to dobra organizacja:)