
I powiem bez ogródek - JESTEM NIĄ.
Dzisiejsze przedpołudnie w pracy spędziłam na wybieraniu co pięć minut numeru telefonu Opery Śląskiej w Bytomiu.
Zamarzyło się mi bowiem obejrzeć Phantoma.
Jakoś chciałam sobie zrekompensować to, że przed zdjęciem ze sceny nie zdążyłam do Warszawy na "Upiora w operze".
I co?
Od godziny 10.00 do 13.30 numer telefonu do kasy biletowej był zajęty.
Non stop.
Po trupach do celu się mówi, tom zdecydowała o 13.30 wykręcić numer i zadzwonić na portiernię. Od pomysłu do czynu. Kilka chwil później grzecznie poprosiłam o połączenie z kasą biletową.
- Zajęte! - odrzekł zdecydowanie pan dyżurujący... Wyjaśniłam mu z uśmiechem, że wiem, bo się usiłuję dodzwonić od rana ...
- Co się pani dziwi? Ruch w interesie!...... Ale dobra, łączę panią - wcisnął przycisk i usłyszałam kojącą muzykę, która po jakimś czasie stała się irytującą więc się rozłączyłam.
-Halo! Kwadrans później, po pięćdziesiątym trzecim chyba naciśnięciu guzika "wybierz ponownie" udało mi się usłyszeć głos kasjera, który poinformował mnie DRUKOWANYMI GŁOSKAMI, że najbliższy termin , na który można nabyć bilety to koniec marca. I o ile dobrze pamiętam to wypada to w środku roboczego tygodnia - we wtorek i czwartek. Ale dowiedziałam się jeszcze, że jeśli mam czas i ochotę to mogę być pół godziny przed spektaklem w inne dni i czekać grzecznie przy okienku kasowym, bo może ktoś przez przypadek zapomni o swojej rezerwacji.
No.
No i co? Skończoną? Idyjotką?
Jestem. I do tego w kropce. W kwietniu grają tylko w Lany Poniedziałek, ale wyjeżdżam w Kotlinę Kłodzką na święta. (To już tradycja. I Pierworodny nie chce słyszeć, że będzie inaczej. Negocjowałam. Przynajmniej usiłowałam)
Poczekam zatem do maja...
bo...
Jakem Ida - nie odpuszczę!
ps. Naiwna, idyjotka, ale skąd niby mogłam wiedzieć, że naród tak tłumnie odwiedza operę? Albo filharmonię? Do niej bilety też trza organizować z dużym wyprzedzeniem. Iwi się np. w ostatni piątek gwizdło. Rzutem na taśmę. I to jeszcze najlepsze z możliwych miejsc...
Nie naiwna, tylko refleks nieco spóźniony :)) Ale to prawda, że bilety trzeba sobie rezerwować z odpowiednim wyprzedzeniem, lub liczyć na znajomych. Jak sobie przypomną to i zaproszenie na premierę podeślą. Tylko, że moi znajomi ostatnio rzadko sobie o mnie przypominają. Tak to jest jak się człowiek na zadupiu zagrzebie :)) A Ty nie odpuszczaj:)
OdpowiedzUsuńmadame, człowiek uczy się na błędach. Nie odpuszczę!:)
OdpowiedzUsuńJa bym pojechała trzy dni po premierze i poczekała pod kasą.Nie wierzę,żeby kilku biletów nie mieli w rezerwie.
OdpowiedzUsuńMaju, przyznam się, że też o tym myślałam... jeśli więc plany się nie zmienią... zawsze musi być ten pierwszy raz:)
OdpowiedzUsuńA bo Iwi to szczęściara, a Ty... no niestety nie :o). Morał taki że trza z Iwi sie bujać to tu to tam i będzie git!!
OdpowiedzUsuńDo filharmonii nabywam karnet i mam z kapelusza. A opery u mnie niet
OdpowiedzUsuńCzyli co ? Nasze wyjście do Opery przesunięte na bliżej nieokreślony termin? Natka
OdpowiedzUsuńNa wejściówkę się wkręć z krzesłem z korytarza :)ja tam sporo ludzi takich widuję :P
OdpowiedzUsuńOj, szkoda by było! Zawalcz! Szantażem, stajkiem, głodówką! Zmiękną i szarpną się na bilet dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńKiedyś z takim jednym się spotykałam, był chórzystą w Operze we Wro, trochę się nachodziłam:), na zaproszenia.
OdpowiedzUsuńGucio, ano trza:))
OdpowiedzUsuńNivejko - pomyślę nad tym "z kapelusza", bo faktycznie rozwiązuje to problem:)
Natko - na Phantoma, to raczej tak.
Margo - no co Ty? Takie rzeczy w Operze? się dzieją??
scenki, coś wykombinuję.
aga - każdy sposób dobry:) A na zaproszenia - najlepszy!:)
no to juz wiesz :) :) :) :)
OdpowiedzUsuńi się człowiek uczy poniewczasie :)
OdpowiedzUsuńale... z desperackim uporem coś się znaleźć musi :) powodzenia!
:D i ja bym nie wiedziała,
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tyle czasu i energii musiałaś na to wszystko poświęcić, żeby na koniec dowiedzieć się, że nie ma już miejsc. Ale na pewno uda Ci się zdobyć bilety na coś jeszcze ciekawszego. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSzczerze życzę powodzenia - cuda się czasem zdarzają, a najczęściej tym, którzy nie ustają w dążeniu do celu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
bn - już wiem!:)
OdpowiedzUsuńMalutka - lepiej późno, niż później:)
Sydonio - pocieszasz mnie? żem nie tylko ja taka niezorientowana:)
Jakubie - teraz, gdy już wiem jakie są reguły gry - łatwiej będzie wygrać:)
Akwarelio - kiedyś wierzyłam wyłącznie w cuda. Teraz wiem, że od czasu do czasu. Ale się zdarzają. Dlaczego bowiem tak często używam określenia CUDny dzień, CUDna niespodzianka, przeCUDna dzidzia...?
Toż to my naród kulturalny. Do opery, filharmonii i teatru tłumnie chadzamy.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie w zakupie biletów