poniedziałek, 30 listopada 2009

Czad

Wiele ma imion.
Niestety, tu, w moim regionie, daje się we znaki w okresie jesienno-zimowym. Jest wszędzie. Osobiście podziwiam ludzi, którzy w zimie wywieszają pranie na balkonie...
Swego czasu, gdy jeszcze miałam sznurki - zdarzyło mi się dwa razy tak suszyć. Nie dało się jednak później nosić tych ubrań. Przesiąknięte CO totalnie. Kiedy za drugim razem pościel prosto ze sznurka wylądowała w pralce - wyleczyłam się zupełnie - suszę w łazience.
Ostatnio jednak przeraziłam się nieco. Stałam na pod sklepem na sąsiednim osiedlu i w pewnej chwili otulił... nie, nie otulił, otulenie jest przyjemne wszak... omotał mnie gęsty, gryzący, wciskający się wszędzie - dym. Zaczęłam kaszleć, brakowało mi tchu... Patrzyłam na samochody, które jechały bardzo wolno na światłach przeciwmgłowych... Krajobraz jak w najstraszniejszym horrorze...Czekałam kiedy jakaś bliżej niezidentyfikowanych kształtów postać wyłoni się z tej cuchnącej mgły.... ciekawstwem wrodzonym wiedziona zrobiłam kilka kroków, by zobaczyć skąd ten gęsty dym się wydobywa.. może gdzieś coś się nie pali...(trzykrotnie na moim piętrze się paliło - raz śmieci, które sąsiadka zostawiła pod drzwiami, innym razem drzwi tej sąsiadki ktoś polał benzyną i podpalił - wyczulona więc jestem na tym punkcie)...
Zdumiona byłam brakiem reakcji pani, która zamiatała liście pod blokiem...
Najzwyczajniej przywykła już do takiego stanu rzeczy... rzekła mi tylko, że tak jest codziennie, ze ludzie palą w piecach czym się da... byle taniej... a, że niebezpiecznie... ? póki czad wylatuje na zewnątrz wszystko jest ok...
niby tak...
Może jestem przewrażliwiona... ale struchlałam...
Mąż mojej koleżanki mając 30 lat zatruł się czadem, który cofnął się z piecyka gazowego w łazience... :-(
Zapach, który towarzyszył mi przez resztę owego dnia w pracy w porónaniu z ogromem prawdziwego nieszczęścia jakie może wyrządzić tlenek węgla jest niczym...

1 komentarz:

  1. Masz rację. W okresie jesienno-zimowym bardzo trzeba uważać, zdarzają sie przypadki zaczadzenia. Ja często sprawdzam piecyk w łazience. Martwie sie o córkę, bo oni maja niestety piece. W mojej rodzinie zdarzył sie przypadek zaczadzenia. Było to wprawdzie dawno, ale jestem uczulona na tym punkcie.
    A tak nawiązując do jednej z poprzednich notek dotyczących głównej księgowej - ja właśnie jestem główną księgową, ale jestem bardzo miła :-))

    OdpowiedzUsuń