niedziela, 25 lipca 2010

Last Minute

Siedzi sobie człowiek w niedzielne przedpołudnie w łóżeczku.
Popija kawę. 
Zastanawia się człowiek co zrobić z dniem. Za oknem szaro buro i ponuro (tyle ludzi wyklinało upały - to teraz mamy późną jesień  - kapie i wieje, ze hej. ). Wychodzić spod ciepłej kołderki się nie chce. Logiczne jakby.
Włącza se więc człowiek komputer, tu poczyta, tam skomentuje, obejrzy zdjęcia wrzucone przez znajomych na nk. I tak człowiekowi mijają minuty...druga za pierwszą, trzecia za drugą...
Z zaczytanio-zamyślenia wyrywa człowieka telefon.
O! Iwi. Ta, co szaleje w Zakopanym, razem z Asią vel Gucio... 
"Mamy dla Ciebie ofertę Last minute  - nie do odrzucenia. W piątek....." 
 i tu Iwi w punktach,  podpunktach i podpunktach podpunktów przedstawia  harmonogram przyszłego weekendu. Z moim udziałem w trzeciej roli głównej.
Opracowany w szczegółach. Najdrobniejszych. Łącznie z wymienieniem tego, co mam zapakować do walizki, a co zbędne jest, bo One już mają i chętnie użyczą.

Moje tegoroczne wakacje, to jedno Wielkie Last Minute.
I Dzięki Bogu. Bo tych zaplanowanych urlopów   przeważnie nie udaje mi się zrealizować. Zawsze po drodze jakieś trzęsienia ziemi, niespodziewane zwroty akcji i zakręty, których na mapie nie było.

Szefowi się ponoć nie odmawia, a oferty nie do odrzucenia, się nie odrzuca :). 

No to 


Dzisiejsze ziarnka:
:) kolejne marzenie odczepione chmur
:) rodzinna niedziela
:) lato trwa (Kate miała rację)

15 komentarzy:

  1. Tak, pogoda wreszcie się poprawiła. Oby siąpiło jak najdłużej!!! Już zapomniałam jak to jest biegać po trawie z psami, tańczyć na schodach mieszkania i podnosić twarz do góry bez obawy, że po oczach zostanie suchy i wypalony dół. Trwaj siąpie, trwaj!!A Tobie wspaniałego Last Minute życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak więc czekamy ...:0). Wódka się chłodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. A my wiemy o co chodzi. Hej!
    Podpisano Iwi

    OdpowiedzUsuń
  4. Pieprzniczko, dzięki. Będzie git.

    Gucio, do piątku, to jeszcze zdążycie ją siedem razy wypić:)

    Iwi, a powiem, ci, że Oliwka rzekła: "gdzie ida, chyba raczej jada":)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na to "jada" Gucio poskładała się jak leż ;0).

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne zdjęcie :) i zorganizowanej wycieczki tylko pozazdrościć :)

    A co do dnia dzisiejszego... zgadzam się.. przespałam prawie cały... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam to samo. Jak sobie zaplanuje to z reguły jakaś kaszanka wyjdzie.... Last Minute jest najlepsze:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niespodziewane niespodziewanki są zawsze najfajniejsze.
    Bawcie się dobrze i narozrabiajcie trochę

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi, dzięki - wolę jednak topić się w upały.

    Nivejko, tak jest.

    Gosiu, postaramy się żeby było TROCHĘ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepsze takie, nie lubię planować, lubię jak zaskakuje...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Plany, plany ... mówię "Jadę do Amsterdamu" a potem siedzę na kanapie w domu "obleziona' psami ...

    ... najlepiej to tak właśnie - miotła między nogi i ziuuuuuuu ;ppppp

    OdpowiedzUsuń