Nie wytrzymam z nimi!
Bezczelne to to, że aż strach...
Otwieram dzisiaj raniutko balkon (rześkie powietrze pomaga mi wskoczyć o świcie na obroty) i co widzę?
Gołąb!
Na barierce dumnie stoi. Ani drgnie. We mnie krew zaczęła buzować... przekleństwa posypały się w odruchu bezwarunkowym.
Zobaczył mnie w końcu. Przekrzywił głowę. I rozwinął skrzydła...
Poleciał...!
Na mój parapet w oknie balkonowym!
W samym rogu, tuż przy ściance zrobił sobie sraczyk... nie, przepraszam, sracz!
Doniczki również upstrzone jego odchodami...
Piór pełno...
Ciśnienie wzrosło mi do 200 chyba!
Gdyby nie było mi szkoda parapetu i farby, która pewnie zeszłaby pod wpływem środka żrącego, polałabym go bez zastanowienia jakimś ACE, WC pikerem czy innym środkiem odkażającym. A niechby mu tak te jego czerwone łapki poparzyło...
A to wszystko przez sąsiada nade mną!
Cholera jasna - mieszka w Bielsku, to na jego balkonie zadomowiły się te wstrętne, wszędobylskie, obrzydliwe, ptaszyska!
Wrrrr....
Nie strzimam tego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz