wtorek, 19 stycznia 2010

Budowa

Nie zdawałam sobie sprawy, że tak mi tego brakowało...
Miesiące żalu, goryczy, niespełnionych nadziei. Swoich i innych. W sumie beznadzieja. Wstyd i lęk przed powrotem. Ogólne zniechęcenie. Zawieszenie.
Bałam się jak ognia. Tego powrotu. Niby wyleczona, a jednak. Głowa wciąż pełna złych emocji. Oddalałam wciąż na nowo myśl o powrocie.
Jeszcze nie czas. Jeszcze nie.Nie dam rady.

Dziś wróciłam. 
Z gębusią wywiniętą w rogalik ku niebu, z poczuciem zadowolenia i satysfakcji, że jednak...
Że znów poczułam, że to jest to...
I jest Mój Ulubiony IPe, który chciałby mi jeszcze tyle pokazać.
Wirowałam.
Nie tylko na śniegu.

Lubię  moją budowę. :-)

2 komentarze:

  1. przeczytałam o rogaliku i aż się uśmiechnęłam :) uściskuję Cię telepatycznie mocno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Budowa sama w sobie rodzi w nas nadzieję :) a jak się do tego przykładasz, to satysfakcja gwarantowana!

    OdpowiedzUsuń