niedziela, 3 stycznia 2010

Koniec

Znacie to uczucie, gdy ściska w żołądku i jakiś wewnętrzny, trudny do zidentyfikowania niepokój ogarnia całe ciało?
Tak się  czułam dokładnie już po przebudzeniu. Uświadomiłam sobie, że to już KONIEC. Leniuchowania. Chodzenia w szlafroku do południa. KONIEC nawet wstawania o 6 rano i blogowania... KONIEC ze świadomością, że NIC nie muszę. Zero obowiązków. KONIEC życia w zwolnionym tempie. KONIEC z czytaniem książki przez pół dnia, czy nawet pół nocy. KONIEC  objadania się.
Teraz kiedy mój mały organizm przyzwyczaił się do wstawania o normalnej (dla mnie) urlopowej porze (ok. 8.30) będę musiała go zwlekać z łóżka co najmniej trzy godziny wcześniej. Ciężko będzie. Czuję to.
Jednak, jak tak pomyśle KONIEC jednego zazwyczaj bywa  POCZĄTKIEM czegoś innego. Może nowego? Może nieznanego?
Każda z nas pewnie czytała kiedyś Pollyannę i niejednokrotnie grała w jej zabawę w odnajdywanie przyjemności w każdej, nawet niemiłej sytuacji..
Zaczynam  w nią grać.
Od dzisiaj.
Będę z  uporem maniaczki powtarzać: CIESZĘ SIĘ, bo.... CIESZĘ SIĘ, że...
Zatem podejście nr 1.
Cieszę się, że...., że..., że jutro już poniedziałek (powiedziałam to! powiedziałam! hurra!)
Zobaczę w końcu koleżanki i kolegów z pracy. Fajnie będzie usłyszeć  Marcinowe: "Cześć ruda małpo!" (wiem normalna inaczej jestem, ale lubię,  gdy tak do mnie mówi i nawet traktuję to w charakterze komplementu - wcale a wcale się nie obrażam) i blablać z Iwi i Ka o tym jak minęły święta i w ogóle... Fajnie będzie...:-)))
Uff... nawet mi to całkiem nieźle poszło. Za pierwszym podejściem. Nie jest więc tak źle.
A teraz:
Gary w zlewie (z wczorajszej kolacji!) KONIEC z wami!
Nadchodzę!.

4 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że nie jedna osoba, która miała okazje urlopowania przez 2 tygodnie i jutro zaczyna powrót do rzeczywistości czuje dokładnie to samo w żołądku... Niestety, jeszcze nie potrafi mi przejść przez gardło, że się CIESZĘ że... że... nawet napisać tego nie potrafię, z ledwością to przeczytałam. Ale postaram się , do końca dnia troche czasu zostało!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wprawa czyni mistrza! Wierzę w Ciebie1:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedziałam, ale jakoś tak bez entuzjazmu :-). Tak tak, będzie dobrze!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry :)
    zdania w stylu "cieszę się, bo..." są wspaniałym ćwiczeniem! Ja je osobiście lubię!
    Cieszę się, bo lubię swoją pracę :)
    Cieszę się, bo spotkam koleżanki i kolegów,
    Cieszę się, bo pójdę na step w końcu!
    Cieszę się, bo będę mniej jadła ;p
    Cieszę się, bo będzie więcej ruchu...
    Cieszę się, bo dni dłuższe :)

    itp....

    nieźle mi idzie, prawda? :)

    I cieszę się, bo od marca będę miała w końcu 26dnie urlopu!!!! : )

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń