poniedziałek, 4 stycznia 2010

ROMA

"Nie uwierzysz co dostałam pod choinkę!!! Jadę do ROMY!" usłyszałam w przenośnej słuchawce telefonu stacjonarnego nadleśnictwa Jeleśnia (siostra ze szwagrem mieszkają w leśniczówce) kiedy to w Boże Narodzenie leżąc sobie wygodnie w łóżku sączyłyśmy leniwie  z siostrą drinki (szwagier nie wiem czemu od nas prysnął)... "jadę do ROMY!" znów zapiszczało w słuchawce. Dzwoniła Kuzynka Moja Najbliższa vel Siostra Cioteczna Ze Strony Matki.
Nie wiem czy to  przez  wypity już alkohol, czy  spowolnione przejedzeniem myślenie, nie zaskoczyłam od razu . O co chodzi?!!! Wycieczka do Włoch?! Do Rzymu pojedzie?! Do Watykanu?!! Potem usiłowałam przypomnieć sobie czy ona może ma jakąś ROMĘ, koleżankę? Chce ją odwiedzić czy co?  Kurcze, chwalić się wycieczką zagraniczną  - rozumiem - ale przecież ja nie dzwonie z sensacją, że jadę do moich znajomych...
Oświeciło mnie dopiero,  gdy między wierszami padło magiczne słowo TEATR. Nie mogłam w to uwierzyć! Oczywiście dzwoniąc doskonale wiedziała, @ jedna, że wzbudzi moją  nie tak znowu małą zazdrość. Nie tak małą, ale niezłośliwą, niech będzie nawet, że życzliwą. 
Otóż ... osobisty  od piętnastu już lat mąż  mojej kuzynki podarował jej bilety do teatru ROMA w Warszawie na musical "Upiór w  Operze"...
I ona mi wtedy przez ten telefon szybko mówiła, że  na amen zaniemówiła jak je zobaczyła...zaniemówiła, bo wcześniej nic nie mówiła, że chce zobaczyć do widowisko rewelacyjne..to znaczy mówiła,... ale tylko do córki,  a mąż wtedy siedział i oglądał swoją ulubioną piłkę nożną.  (widocznie podsłuchiwał i tak mu się szczęśliwie zapamiętało).
Jak Kuzynce już po tym szoku mowa  wróciła to oczywiście zaraz do mnie zadzwoniła... I z radości  w tej słuchawce szalała. A Ja? Mimo niezłośliwej (a jednak)  zazdrości cieszyłam się razem z jej radości (to się mi porymowało).
Szczęściara jedna!

3 komentarze:

  1. No tak kuzyneczko moja .Myślałam ,że gorszy będzie ten wpis .Wszystko Ci opowiem zaraz po powrocie.No chyba że spełnią się Twoje przewidywania co do tego że siedzimy w pierwszym rzędzie.A tak apropo dobrze ,że już wróciłaś bo mi nudno było bez tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz... wpis byłby gorszy gdybym wtedy pod ręką miała komputer i internet:-D.
    Ale gdybyście czasem do tej Warszawy jechali przez Wrocław... i gdybyście jednak mieli jeden wolny bilet... daj znać!
    W tym roku wykorzystuję każdą nadarzającą się okazję do tzw BYWANIA.:-).
    A mi strasznie miło, że tu regularnie zaglądasz.

    OdpowiedzUsuń