niedziela, 24 stycznia 2010

Za ślady po nartach na śniegu...

Od samego rana wczoraj obliczałam, wyliczałam, drukowałam, archiwizowałam... Papiery i segregatory rozrzucone po podłodze tworzyły tak zwany bałagan twórczy...
Gdzieś w okolicach 14.30 zaczęłam mieć serdecznie dość i poczułam, że mi się uleje, gdy jeszcze raz zajrzę w program  rozliczeniowy i po raz milionowy spróbuję złamać hasło do Płatnika,  postanowiłam zrobić sobie dobrze i pójść na zimowy spacer. Mroziło.. Jednakże mój osobisty termometr wskazał przyzwoitą temperaturę. Poniżej -15 nie było (wdech nie zamarzł w nosie, który wychyliłam przez chwilę na balkon)... Okutałam się w polar i szalik  i powędrowałam poszukać ...śladów tego co było....a może tego, co będzie...
A skrzypiało pod butami. A skrzyło się w zachodzącym słońcu. A tak pięknie biało było...
Łapnęłam tę chwilę. Cudnie.
Moje Teraz.

4 komentarze:

  1. muszę wyjść z domu... i zastanawiam się czy jest to humanitarne w taką pogodę, a papierki masakra, chyba Ci współczuję

    OdpowiedzUsuń
  2. :) a ja lubię papiery! Lubię z nimi pracować ;) wychodzenie w taką temperaturę uważam stanowczo za niehumanitarne Margo ;)
    Jedyny plus pogody, to słońce... kiedy świeci jest pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie jest gdy świeci słońce... i to nie tylko zza okna:-)..

    A humanitarne? Psy latały ochoczo. I inna zwierzyna też... po 40 minutach jednak zaczyna drętwieć dolna warga i broda, choć wciśnięte w gruby szal...

    OdpowiedzUsuń
  4. ...byłam dzisiaj w lesie....minus 17 stopni....aparat mi zamarzł...:):)....ale warto było......pozdrawiam i dziękuję za zerkanie....:)...

    OdpowiedzUsuń