Nie jestem.
Szczególnie w sobotę. I w sobotę właśnie zdarza się mi bardzo rzadko spacerować po osiedlu o nieludzkiej porze jaką jest szósta rano.
Szczególnie w sobotę. I w sobotę właśnie zdarza się mi bardzo rzadko spacerować po osiedlu o nieludzkiej porze jaką jest szósta rano.
Wczoraj jednak się zdarzyło. Zachłannie podglądałam wiec otoczenie:
Rześką zieleń traw.
Kierowcę wnoszącego do osiedlowego sklepiku kosze pachnącego chleba.
Panów, niekoniecznie czystych, woniejących wczoraj, a może i przedwczoraj, i przedprzedwczoraj siedzących na murku, przeliczających drobniaki i czekających na otwarcie sklepu z winem.
Panie dźwigające skrzynki z owocami, jarzynami i ustawiającymi je na stelażach swojego przenośnego straganiku.
Kolejkę w sklepie wędliniarskim.
Psy na swoim pierwszym porannym spacerze i ich, śniących chyba jeszcze, właścicieli.
Staruszkę w szlafroku na balkonie zaglądającą do skrzynek z pelargoniami (to nie byłam ja - pelargonie mam, szlafrok też, balkon i owszem, ale gadam do kwiatków nieco późniejszą porą, no i jakby staruszka jeszcze ze mnie żadna, choć wiem, że czasem jak one marudzę).
Zza okna przepełnionego autobusu raz obserwowałam uciekające obłoki na błękitnym niebie... chwilę później mgłę, unoszącą się się nad łąkami...
W sobotę codzienność tylko ciuteńkę zwalnia.
Dzisiejsze ziarnka:
:) marzenia o otwartym sezonie rowerowym (wciąż kapie i kapie)
:) odkrycie nowej urokliwej kwiaciarni na osiedlu
:) hula hop
Jakbym siebie widziała wracającą z imprezy :)
OdpowiedzUsuńAle teraz już rzadziej...
Jak dobrze wstać skoro świt...:)/ zwłaszcza tylko czasami;)
OdpowiedzUsuńKręcisz hula hop?:)
Margo, dobra jesteś... mi o 6 rano się nie zdarzyło...wracać;)
OdpowiedzUsuńBeatto, kręciłam, przestałam i znów się... przymierzam. A piękne, profesjonalne se kupiłam:)
Się marnuje... może od dziś?
Ja dziś też rano (ale nie tak rano!) po plaży :)
OdpowiedzUsuńW końcu jak często człowiek z Dolnego Śląska ma ku temu okazję?
:))
Mauro, ale Ci zaaaaaaaaaaaazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńNa plażę to i mogę o 5 rano zasuwać:). Na skrzydłach:)
Pozdrawiam.
Też nie jestem rannym ptaszkiem, czytając uświadamiam sobie właśnie, ileż z życia codziennego przez to tracę i... chyba nie żałuję - jeszcze, może kiedyś to się zmieni... oj ja też zazdroszczę Maurze... też bym chciała nad morze, też bym chciała na plażę;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
lady, nie sądzę by sie zmieniło. Bo po co:))
OdpowiedzUsuńobłoki są piękne, ale NAJ SĄ KOBIETY - też NIEBO:))) pozdrawiam Piękną Panią
OdpowiedzUsuńHolden, lubię ten nastrój u Ciebie.
OdpowiedzUsuńRozczaruję Cię jednak - piękna'm nie jest;)
ja dokladnie wygladam tak jak ten misiu, w niedziele :)
OdpowiedzUsuńIda... jak się tu mieszka to się nie uczęszcza;D
OdpowiedzUsuńW sensie że nad morzem;D
Sobota, 6 rano - toż to niehumanitarne !
OdpowiedzUsuń......szósta rano to tylko jak do pracy idę(wtedy nawet piątą czasem oglądam)....w innych przypadkach ....to chyba,ze od tyłu ...znaczy jak Margo powrót/doczekanie....inaczej nie...:):)....
OdpowiedzUsuńbn... to ślicznie wygladasz:)
OdpowiedzUsuńNivejko, pewnie tak - ja podobno przez ćwierć życia mieszkałam w górach... to znaczy z górami za plecami:)
Gosiu, też tak myślę
Maju, szóstą rano najfajniej się delektuje w łóżku... no chyba, ze na plaży (pod warunkiem, że się w pobliżu nie mieszka):)
Jak miło się to czyta do kawy porannej o świecie! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzupełnie inna rzeczywistość, prawda? :)
OdpowiedzUsuń