Wracałam ze szkoły z siedmioletnim wówczas Pierworodnym.
Mój pierwszoklasista był raczej niewielkich rozmiarów, a na plecach dźwigał nieproporcjonalnie duży tornister. Weszliśmy do sklepiku osiedlowego. Podczas, gdy ja płaciłam za zakupy, on schylił się, by zasznurować but. W jednym momencie tornister przesunął mu się z impetem z pleców na głowę... Pani ekspedientka widząc to, z nutką współczucia w głosie zapytała: "dziecko, co ci tak ciąży w tym tornistrze?", a synek rezolutnie i zgodnie (niestety) z prawdą odpowiedział:
Mój pierwszoklasista był raczej niewielkich rozmiarów, a na plecach dźwigał nieproporcjonalnie duży tornister. Weszliśmy do sklepiku osiedlowego. Podczas, gdy ja płaciłam za zakupy, on schylił się, by zasznurować but. W jednym momencie tornister przesunął mu się z impetem z pleców na głowę... Pani ekspedientka widząc to, z nutką współczucia w głosie zapytała: "dziecko, co ci tak ciąży w tym tornistrze?", a synek rezolutnie i zgodnie (niestety) z prawdą odpowiedział:
- UWAGI proszę pani, UWAGI.
Tak mnie jakoś na wspominki najszło.
Może i dlatego, że w drodze do miasta spotkaliśmy dziś na osiedlu jego pierwszą (przedszkolną) ukochaną wychowawczynię...?
Czas śmignął jak odrzutowiec zostawiając jedynie jasne smugi wspomnień..
Dzisiejsze ziarnka:
:) niezmiennie ciepły uśmiech pani Gieni
:) udane zakupy
:) lody waniliowe
*zdjęcie z sieci
Dzieci to jednak są... :)))) mój Pierworodny ma dopiero 19 miesięcy, a też potrafi już to i owo :)) a w osłupienie wprowadza zawodowo!
OdpowiedzUsuńIdo, to niemożliwe, a jednak czas płynie coraz szybciej...
OdpowiedzUsuńJuż widzę jaka byłaś dumna :) Takie wspomnienia wywołują wielką czułość :*
OdpowiedzUsuńRozczuliło mnie to. Często maluchy traktują uwagi jak ordery albo jak rany z pola walki :-)
OdpowiedzUsuń...niby śmieszne z tym tornistrem,ale mi przypomniało...podobno jakiś turysta z placakiem na plecach się schylił by napić się wody...no i się utopił przygnieciony ciężarem :(.....
OdpowiedzUsuńMauro, dzieciaki są the best:)
OdpowiedzUsuńBeatto, ależ możliwe, możliwe... niestety.
kate, to prawda :)
maliconia, orderów ciutkę się uzbierało;)
Maju, z tymi plecakami i tornistrami żarów nie ma...
taaa byłam na wywiadówce... uwagi!
OdpowiedzUsuńmiłe, ciepłe i jednak delikatne wspomnienie:) uściski podsyłam
OdpowiedzUsuńMargo, ja idę w poniedziałek... któż to wie co będzie...
OdpowiedzUsuńHolden, fajne czasy, fajne wspomnienia... pozdrawiam cieplutko
Miałem kiedyś taki sen. Byłem uczniem, nauczyciel się na mnie zdenerwował i wziął mój dzienniczek. Wpisał tam uwagę. Brzmiała ona tak:
OdpowiedzUsuńUWAGA.
To znaczy,że mu chyba ta pierwsza klasa też w pewien sposób ciążyła, skoro uwagi maluch zbierał. I ka bym tu bardziej wychowaczynię winiła, nie umiała do Niego trafić.
OdpowiedzUsuńIdo, ten nowy adres to:
www.cobytujeszcze.blogspot.com
wspomnienia... ja wspominam na przykład jak to w maju kiedyś pięknie ciepło bywało;)
OdpowiedzUsuńTomku, nauczyciele wypisują mnóstwo UWAG, których treść budzi ogólny śmiech nie tylko wśród dzieci, ale i ich rodziców.
OdpowiedzUsuńanabell, kiedyś więcej znaczyło dla mnie słowo nauczyciela, dziś myślę podobnie jak Ty. Nauczyciele niejednokrotnie robią z IGŁY WIDŁY... zrozumiałam to, gdy ze zlepiłam do kupy to, co przez kilka lat mówił syn między wierszami, gdy porozmawiałam z innymi mamami... opinia idzie za uczniem od pierwszej klasy i potem choćby skały srały....
...oczy otworzyły mi się może trochę późno... ale lepiej później...
W szkole i tak:
1. NAUCZYCIEL MA ZAWSZE RACJĘ.
2.A gdy jej nie ma to - patrz punkt 1.
Dziękuję za linka, zaglądać będę na pewno:)
lelevino... kurcze, czy to naprawdę była prawda?
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie rezolutne dzieciaki:)) I rowniez uwielbiam takie wspomnienia;))) a troche ich mam.
OdpowiedzUsuńStardust, wspomnienia najmilsze:)
OdpowiedzUsuń