ma swoje dobre strony....
Awarie zasilania elektrycznego zdarzają się częściej niż w mieście...
A w dzisiejszych czasach gdy prądu nie ma - w pracy nie ma co robić.
Tym samym w ten przepiękny pierwszojesienny dzień już o 12.30 byłam w domu.
Jak pięknie.
Obiad ugotowany. Mieszkanko ogarnięte. Pranie wywieszone.
I do 15-tej jeszcze trochę czasu...
Ale błogo.
To nic, że jutro trza będzie zostać dłużej i odrobić....
Jutro to jutro...
Dziś było genialnie...:-))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz