poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Śmigus - dyngus

Oj u mojej u Mojej Kuzynki, vel Siostry Ciotecznej, ze strony Matki , (u której właśnie jestem na występach) Lany Poniedziałek obchodzony jest bardzo tradycyjnie... rzekłabym, że nawet bardziej niż bardzo.
O świcie każdy czai się w ukryciu i czeka na innego  obudzonego złaknionego pożywienia, lub kawy człowieka...
Obowiązuje tylko jedna zasada - lejemy się wyłącznie w salonie, który wyłożony wzdłuż i wszerz płytkami... Bezpiecznym miejscem są jedynie drewniane schody. Ale siedzieć cały poniedziałek na nich? E nieee...przegapić taką zabawę? E...nieeee...
 Mój Pierworodny i Pierworodna Kuzynki amunicję ładują już w niedzielę wieczorem...
Spotkanie o świcie z wychłodzoną wodą z ich butli strząsa bezlitośnie resztki snu...
Gdy towarzystwo w komplecie pojawia się na dole...  zaczyna się!  lanie, chlustanie, piski, wrzaski i śmiechy...Najsamprzód młodzież kontra dorośli.  Potem to już, kto się nawinie i jak leci, byle tylko było dużo i mokro.
Nala szaleje z zachwytu. Nareszcie można  szczekać w domu do woli. I Pan nie każe być cicho.
Kiedy już jesteśmy przemoczeni do ostatniego włoska...  ogłaszamy zgodnie:  KONIEC LANIA 
i zaczynamy sprzątanie (szufelką wody zbieranie, na szmatach ślizganie) potem objadanie i popołudniowej wycieczki planowanie...


Ach, te poniedziałki to ja strrrrrrrrasznie lubię.
A dziś miałam w gratisie spotkanie pierwszego stopnia z drzwiami kuchennymi.
Lała się więc nie tylko woda:)))).

Dzisiejsze ziarnka:
:) kurs szybkiego pływania
:) fortów zwiedzanie
:) zepsuta waga:)

18 komentarzy:

  1. Allllllllle fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha, to byłam ja, Maura :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabawa fantastyczna, ale sprzatac to nie bardzo by mi sie chcialo;)) Chociaz to w koncu grupowe sprzatanie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli konkretnie. Święta bez krwi to przecież u Was nie przejdzie :-).

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się to drugie zdjęcie... uściski

    OdpowiedzUsuń
  6. wow
    wypasiony lany poniedziałek :D i fajnie :) Takie poniedziałki długo się pamięta :)
    gorzej, że to bliskie spotkanie z drzwiami było, siniak jest?
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  7. Takich udanych poniedziałków niestety nie jest wiele...Od 6 rano polewali mnie po trochu członkowie rodzinki ;) Po Kościele pluskałam się w wannie-na szczęście skończyło się tylko przemoczonymi skarpetkami i nogawkami spodni przed kolana... Najwiecej jednak polało się perfum... Do teraz czuję na sobie perfumerię-niestety nie tylko jeden zapach i ta kompozycja damskich i męskich perfum nie jest zbyt ciekawa... :/ Jednak dzień można zaliczyć do udanych ;) Przy okazji melduję się i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Smarkate lata mi się przypomniały...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A we mnie się odezwie nudziara ;) ja nie znoszę tego lania... nie lubię być mokra, brudna itp... i to sprzątanie później... po co sobie bałagan robić??? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O jery!! Ale było!! ja zawsze uciekam, dopóki jestem sucha, ale potem.. to już nie.. ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest trzymanie się tradycji. Tylko jeszcze butelki na wiaderka zamienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Doskonale przygotowanie taktyczne do tego lania :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ....pewnego roku mój służbowy komputer nie stanął na wysokości zadania i się sfajczył...:):)....

    OdpowiedzUsuń
  14. a u nas spokój. jakoś tak nietradycyjni jesteśmy. i w prima aprylis też nie było żadnego żartu...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ida coś cicho tu od 2 dni... Tęsknie za wpisikami ;) Miłej nocki ;)

    OdpowiedzUsuń