Dziś moja Mama ma urodziny.
Nie mogłam pójść do niej z kwiatami.
Przesłałam je pocztą kwiatową.
Mama była zaskoczona i zachwycona. Dziękowała ze łzami w głosie. (pewnie w oczach też, lecz ze względów technicznych zobaczyć nie mogłam)
A i dzis popołudniem od kolegi (mniej więcej w moim wieku) usłyszałam, że kwiaty to bezsens.
Że zwiędną.
Że po co.
Że szkoda pieniędzy.
Że napędzanie koniunktury.
Przeraziłam się.
Matko kochana... jak ten świat się zmienia...?! pędzi do przodu...!
a nam (czyt. kobietom) tak naprawdę niewiele potrzeba...
maleńki bukiecik od przyulicznej staruszki...
różowy tulipan...
czy pachnące konwalie...
polne maki i chabry zebrane przy drodze...
tylko tyle, by poczuć się tą jedną,
jedyną,
ukochaną...
Czy to aż tak wiele?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz