Na randkę w ciemno. Dwie samotne, jedna....hmmm...
Na dzień dobry, a raczej dobry wieczór, utknęłyśmy w korku długości kilku metrów przy bramce wpuszczająco-biletowej. Z jakiego powodu - nikt nie wiedział nikt nie wnikał. Każdy grzecznie stał. na swoim miejscu i tylko się dziwił. Iwi trochę się stresowała, bowiem nie chcąc dać zarobić kroci kinowym bufecikom przemycała w torebce kolę i czipsy i batoniki.
Wtargnęłyśmy na salę kinową już w trakcie reklam.
Iwi trafiła na miejsce tuż obok pani w moherowym bereciku. "Po co one przyszły do kina!" zbulwersował się Berecik, bo fakt faktem, trochę plotkowałyśmy na tych reklamach. Iwi, przezornie przygotowała sobie mówkę w razie gdyby miłośniczka moheru zamierzała oburzyć się na nas za to, że głośno się śmiejemy...
W końcu na komedii romantycznej śmiać się chyba można....
Ale nie... pani chichrała się również, tyle w innych miejscach... szczególnie śmieszyły ją sceny erotyczne...
Lubię bajki z hepiendem. Obejrzałam więc film. Na kolana jednak nie rzuca.
Potem poszłyśmy na desperados. Powoli staje się tradycją, że topię smutki w złotym piwku. Żebym czasem jednak nie sięgała po niego zbyt często, Opatrzność czuwa...Na ból psychiczny podobno niezłym lekarstwem jednak ból fizyczny, no wiec... grzmotnęłam zwłokami (się mi obcasów wysokich zachciało) tuż przed wejściem do lokalu , które wskazał nam stały bywalec knajpki... niekoniecznie trzeźwy, ale przynajmniej uprzejmy.
Poblablałyśmy, poklachałyśmy, powzdychałyśmy, poopowiadałyśmy i po trzech piwkach pobiegłyśmy na przystanek. Siku się nam chciało jak cholera. A do domu daleko. Hop za zwał śniegu. I bez obciachu.
W autobusie Koleżanka spotkała kolegę. Znałam go. Z opowiadań. I nie wiem, czy to piwo sprawiło (bo gdy wytrzeźwieje człowiek inny gust ma inny smak?) , czy jak, ale wyglądał na wcale sympatycznego. Oni wysiedli wcześniej. Ja pojechałam dalej. W mniej więcej połowie drogi pan kierowca zatrzymał się. Spojrzał na mnie wymownie, a ja obejrzawszy się za siebie (uwielbiam siedzieć na pierwszych miejscach) zauważyłam żem tylko ja została... samiutka w limuzynie marki VOLVO... Nie, nie... nic z tych rzeczy... lubieżne spojrzenie to to nie było, raczej oznaczało "ty idiotko wysiadaj", a na głos dodał "nie umie pani czytać?!" Okazało się, że pan do zajezdni tylko... a nie na moje osiedle...Przeprosiłam więc i pobiegłam na inny przystanek. Wyjęłam telefon komórkowy i zadzwoniłam.
Po taksówkę.
Dotarłam do domu.
Otwarłam puszkę z czekoladkami.
Włączyłam komputer.Otwarłam puszkę z czekoladkami.
"Teraz jest internet" *
* Holden Caulfield
...trudne powroty...:):).....
OdpowiedzUsuń..też uważam ,że czekolada jest dobra na wszystko....jak się spotkamy w Krakowie to Cię zaprowadzę do RAJU...nie ma świecie lepsazej gorącej czekolady niż tam....:):)....
A gorąca czekolada potrafi zdziałać cuda, to prawda.
OdpowiedzUsuńŚmiem twierdzić, że jest... na stłamszenie i na podcinanie skrzydeł nawet tona czekolady nie pomoże ...:(
OdpowiedzUsuń..Nivejko....docieranie bolesne???.....nie poddawaj się.....a czekolada pomaga....spróbuj....
OdpowiedzUsuńMaju, już spacerując uliczkami starego Krakowa czuję się jak w raju...:-)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, wypróbuję...wciąż czekam na cud...
Nivejko, tona może mie... ale cysterna, albo dwie?:)
Maju, tak bardzo potrzebuję Raju...
Pozdrawiam cieplutko Dziewczyny:-)
Witam :)
OdpowiedzUsuńJa kocham czekoladę! I ciasteczka kruche :) i kruche ciasteczka z czekoladą! Mniam!!!
Ale na smutki też mi nie pomagają, bo potem czuję się grubo i jest mi gorzej...
Dlatego wolę jeść w stanie normalnym :)
Pozdrawiam :)
P.S. A skąd te smutki, Ido?
Mnie pomaga kotlet - mielony:)
OdpowiedzUsuń...No to przyjeżdżaj do Krakowa...!!!!...natychmiast....!!!...wczle nie żartuję....
OdpowiedzUsuń:-) :-) trza powtórzyć (-: (-:
OdpowiedzUsuńPeeS. Moherowe berety - uwielbiam !!
Czekolada i owszem, ale niestety tylko ciemna:) najciemniejsza jaka moze byc, gorzka wszelkie mleczne mnie nie interesuja;))
OdpowiedzUsuńTak sobie mysle, Ida, ze my moglybysmy sie spotkac przy pudelku mieszanych czekoladek i nie byloby problemu;))
a mnie pomagają lody, czekolada i wino:))))
OdpowiedzUsuńCzarny(w)Pieprzu, mielony mówisz? Dawno nie jadłam... moze faktycznie warto wypróbować...
OdpowiedzUsuńMi, takie moje smuteczki nad rzeczką...
Maju, dziękuję:-)
Przyjadę. Jeszcze nie natychmiast, ale przyjadę. Na pewno:-)
Gucio, chetnie... nawet to sikanie w śniegu:-)
Stardust, wiem... ciemna ponoć zdrowsza..:-)
Holden, lody mniam, ale tylko waniliowe..:-)
Po trzech sikamy w śniegu, co będzie po sześciu :-)
OdpowiedzUsuńzero świadomości:-)
OdpowiedzUsuńCzekoladki to je to :)
OdpowiedzUsuńja niestety za czekoladom nie przepadam :))
OdpowiedzUsuńale chipsy...mmmmhhhm czy jakiś torcik z bitom śmietanom...
kurczę aż mi się zachciało przez chwilę smutków... :))))
mnie pomaga piwo, wino, wódka, najlepiej wymieszane razem, albo po sobie!
OdpowiedzUsuńczekoladki na kaca, a co!