poniedziałek, 8 lutego 2010

Nie ma takiej rzeczy, na którą nie pomoże kawałek czekolady

Wybrałyśmy się we trzy psiapsiółki.
Takie psiapsiółki od wspólnej biedy.
Ja bardzo bardzo smutna.
Na randkę w ciemno. Dwie samotne, jedna....hmmm...
Na dzień dobry, a raczej dobry wieczór,  utknęłyśmy w  korku długości kilku metrów przy bramce wpuszczająco-biletowej. Z jakiego powodu - nikt nie wiedział nikt nie wnikał. Każdy grzecznie stał. na swoim miejscu i tylko się dziwił.  Iwi trochę się stresowała, bowiem nie chcąc dać zarobić kroci kinowym bufecikom przemycała w torebce kolę i czipsy i batoniki.  
Wtargnęłyśmy na salę kinową już w trakcie reklam.
Iwi trafiła na miejsce tuż obok pani w  moherowym bereciku. "Po co one przyszły do kina!" zbulwersował się Berecik, bo fakt faktem, trochę plotkowałyśmy na tych reklamach.  Iwi, przezornie przygotowała sobie mówkę w razie gdyby miłośniczka moheru zamierzała oburzyć się na nas za to, że głośno się śmiejemy...
W końcu na komedii romantycznej śmiać się chyba można....
Ale nie... pani chichrała się również, tyle w innych miejscach...   szczególnie śmieszyły ją sceny erotyczne...
Lubię bajki z hepiendem. Obejrzałam więc film. Na kolana jednak nie rzuca.
Potem poszłyśmy na desperados. Powoli staje się tradycją, że topię smutki w złotym piwku. Żebym czasem jednak nie sięgała po niego zbyt często, Opatrzność czuwa...Na ból  psychiczny podobno niezłym lekarstwem jednak ból fizyczny, no wiec...  grzmotnęłam zwłokami (się mi obcasów wysokich zachciało) tuż przed wejściem do lokalu ,  które wskazał nam stały bywalec knajpki... niekoniecznie trzeźwy, ale przynajmniej uprzejmy.
Poblablałyśmy, poklachałyśmy, powzdychałyśmy, poopowiadałyśmy i po  trzech piwkach pobiegłyśmy na przystanek. Siku się nam chciało jak cholera. A do domu daleko. Hop za zwał śniegu. I bez obciachu.
W autobusie  Koleżanka spotkała kolegę. Znałam go. Z opowiadań. I nie wiem, czy to piwo sprawiło (bo gdy wytrzeźwieje człowiek inny gust ma inny smak?) , czy jak, ale wyglądał na wcale sympatycznego. Oni wysiedli wcześniej. Ja pojechałam dalej. W mniej więcej połowie drogi  pan kierowca zatrzymał się. Spojrzał na mnie wymownie,  a ja obejrzawszy się za siebie (uwielbiam siedzieć na pierwszych miejscach) zauważyłam żem tylko ja została... samiutka w limuzynie marki VOLVO... Nie, nie... nic z tych rzeczy... lubieżne spojrzenie to to nie było, raczej oznaczało "ty idiotko wysiadaj", a na głos dodał "nie umie pani czytać?!" Okazało się, że pan  do zajezdni tylko... a nie na moje osiedle...Przeprosiłam więc i pobiegłam na inny przystanek. Wyjęłam telefon komórkowy i zadzwoniłam.
Po taksówkę.
Dotarłam do domu.
Otwarłam puszkę z czekoladkami.
Włączyłam komputer.
"Teraz jest internet" *

* Holden Caulfield

17 komentarzy:

  1. ...trudne powroty...:):).....
    ..też uważam ,że czekolada jest dobra na wszystko....jak się spotkamy w Krakowie to Cię zaprowadzę do RAJU...nie ma świecie lepsazej gorącej czekolady niż tam....:):)....

    OdpowiedzUsuń
  2. A gorąca czekolada potrafi zdziałać cuda, to prawda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmiem twierdzić, że jest... na stłamszenie i na podcinanie skrzydeł nawet tona czekolady nie pomoże ...:(

    OdpowiedzUsuń
  4. ..Nivejko....docieranie bolesne???.....nie poddawaj się.....a czekolada pomaga....spróbuj....

    OdpowiedzUsuń
  5. Maju, już spacerując uliczkami starego Krakowa czuję się jak w raju...:-)

    Małgosiu, wypróbuję...wciąż czekam na cud...

    Nivejko, tona może mie... ale cysterna, albo dwie?:)

    Maju, tak bardzo potrzebuję Raju...

    Pozdrawiam cieplutko Dziewczyny:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam :)
    Ja kocham czekoladę! I ciasteczka kruche :) i kruche ciasteczka z czekoladą! Mniam!!!
    Ale na smutki też mi nie pomagają, bo potem czuję się grubo i jest mi gorzej...
    Dlatego wolę jeść w stanie normalnym :)

    Pozdrawiam :)

    P.S. A skąd te smutki, Ido?

    OdpowiedzUsuń
  7. ...No to przyjeżdżaj do Krakowa...!!!!...natychmiast....!!!...wczle nie żartuję....

    OdpowiedzUsuń
  8. :-) :-) trza powtórzyć (-: (-:

    PeeS. Moherowe berety - uwielbiam !!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekolada i owszem, ale niestety tylko ciemna:) najciemniejsza jaka moze byc, gorzka wszelkie mleczne mnie nie interesuja;))
    Tak sobie mysle, Ida, ze my moglybysmy sie spotkac przy pudelku mieszanych czekoladek i nie byloby problemu;))

    OdpowiedzUsuń
  10. a mnie pomagają lody, czekolada i wino:))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Czarny(w)Pieprzu, mielony mówisz? Dawno nie jadłam... moze faktycznie warto wypróbować...

    Mi, takie moje smuteczki nad rzeczką...

    Maju, dziękuję:-)
    Przyjadę. Jeszcze nie natychmiast, ale przyjadę. Na pewno:-)

    Gucio, chetnie... nawet to sikanie w śniegu:-)

    Stardust, wiem... ciemna ponoć zdrowsza..:-)

    Holden, lody mniam, ale tylko waniliowe..:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Po trzech sikamy w śniegu, co będzie po sześciu :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja niestety za czekoladom nie przepadam :))
    ale chipsy...mmmmhhhm czy jakiś torcik z bitom śmietanom...
    kurczę aż mi się zachciało przez chwilę smutków... :))))

    OdpowiedzUsuń
  14. mnie pomaga piwo, wino, wódka, najlepiej wymieszane razem, albo po sobie!

    czekoladki na kaca, a co!

    OdpowiedzUsuń