... słodkich, kwiatowych i esemesowych...:)
Z koleżankami stawiałyśmy zakłady kto będzie o nas pamiętał w tym roku. I było tak:
Koledzy z pracy. Wprawdzie nie wystąpili w slipeczkach (na co po cichu liczyłyśmy, bo w końcu razem z niejednego stołu się razem jadło), nie mniej jednak było bardzo przesympatycznie wszystko sKoordynowane. Życzenia, buziaki, róże i czekoladki, znaczące więcej niż tysiąc słów.
Później Kontrahent, który nie dość, że przybył zasilił kasę gotówką, to jeszcze obdarował nas szarmanckim cmoknięciem w dłoń i tradycyjnym kwiatkiem.
Przesympatyczny posłaniec z bukietem tulipanów dla każdej z nas... (już wiemy Kto:))
Życzenia (i znów migdałowa róża) od kolegów z kursu niemieckiego.. (wierzyłam w nich)
Magnesik od Pierworodnego.I na koniec dnia...
Natka jest niesamowita:). Jej chłopaki też:) Natka ZAWSZE JEST.
Dziękuję Wam ślicznie Kochani za uśmiech od ucha do ucha:)
Rozczarowanie? Epizod, Epizodzik. W miłym dniu.
Naiwna jestem. I już. Nic nie poradzę, że wierzę w człowieka, choć inni się ze mnie śmieją.
Może następnym razem...koloru żółtego... tulipan choćby...
Dzisiejsze ziarnka:
:) kolejki płci męskiej w kwiaciarniach
:) złociste gwiazdy nad głową
:) zabłąkany (?) esemes z życzeniami
Zawsze musi być ta dobra dusza, która wiary i nadziei nie traci. Tak więc może za rok... choćby tulipan :o).
OdpowiedzUsuńGucio, no... głupia naiwna dzieweczka? Co?
OdpowiedzUsuń(o: ważne, że z dobrym serduszkiem :o). Buziak :*
OdpowiedzUsuńDla Ciebie też:)
OdpowiedzUsuńA nadziei nie tracie! Dobra kobieto. Póki życie trwa:)
OdpowiedzUsuńwidać miły dzień, nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńa jaki poniedziałek taka cała reszta tygodnia! :D i tego życzę :)
Nivejko, trzymam się jej jak tej matki:)
OdpowiedzUsuńEuforko, oby taka i reszta tygodnia:)
Jak to dobrze, ze nadzieja umiera ostatnia;))
OdpowiedzUsuńStardust, czasem ciężko utrzymać ją przy życiu... oj ciężko;)
OdpowiedzUsuńBez wzgledu na to jak ciezko, to jednak nie umiera:)))
OdpowiedzUsuńJa liczyłam na bukiet tulipanów, ale zostałam obdarowana czekoladkami Merci i zaproszona na seans domowy – na film "Symetria" i na lampkę czerwonego wina. I jestem zachwycona. Film nie-sa-mo-wi-ty, a smak Merci... po prostu prima. Było świątecznie, nawet bez tulipanów. ;-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńStardust, mi umarła...dwa razy, a może tylko przygasła tak mocno, że nie widziałam ni iskierki?
OdpowiedzUsuńJolanto, najważniejsze że świątecznie:).
U mnie podobnie - góra tulipanów, całusów i życzeń.
OdpowiedzUsuńTylko ta malutka szpileczka gdzieś tam na dnie...
Witaj Ido, nadzieja ma tę zaletę,że daje się reanimować i to z powodzeniem.Mój mąż był zdziwiony,że Dzień Kobiet to nie było święto komunistyczne i że właśnie mamy jego 100-lecie.:))) Fajnie,że miałaś ten dzień udany, a ta kropelka goryczy? Tak jest w życiu-bilans musi wyjść na zero.
OdpowiedzUsuń:) a jednak pamiętali!:)))))
OdpowiedzUsuńAto, te szpileczki przykryły na szczęście dobre emocje:)
OdpowiedzUsuńanabell, czasem potrzeba elektrowstrząsów, ale się udaje:)
Pieprzniczko, i to jest piękne:))))
:):):) niezłe łowy miałaś... tyle smakołyków... mmmm... :)
OdpowiedzUsuńMoja szpileczka też mało dotkliwa na tle reszty przyjemności :-))
OdpowiedzUsuńMI, nawet mnie nie przerażają te złowione kilokalorie:).
OdpowiedzUsuńAto, i o to w życiu chodzi:) Szkoda czasu na przejmowanie się pierdółkami:)
http://www.youtube.com/watch?v=IL7v6Dy0yAg&feature=related
OdpowiedzUsuńAnonimowy, uśmiech:)
OdpowiedzUsuń