środa, 15 lipca 2009

Dzień Gospodarczy

Jak się do pracy chodzi - to sie pracuje.
Jak się ma urlop - to się robotę zaległą odrabia:-).
Okna umyte.
Sofa wyprana.
Pokój Daw - osobny temat.
Podłogi lśnią.
Pranie się pierze (Nobel dla tego, kto wynalazł to cudowne urządzenie z bębnem i wirnikiem).
Kupka do prasowania czeka.
Obiad....e... pizze przywiozą.
A tak naprawdę to winien dentysta.
Umówiłam się tak w środku dnia ... na 16.30 (skąd niby mogłam wiedzieć, że uda mi się wynegocjować z szefem więcej urlopu - 3 całe robocze dni).
No i tak ani wybrać się nad wodę, (z godzinkę trzeba pedałować), ani na zakupy (szkoda lata na włóczenie się po marketach).
Ale i tak się cieszę.
Samo by się nie zrobiło.
Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz