czwartek, 9 lipca 2009

Pierwsze wrażenie

Praca na zadupiu (mieszkańcy gminy Zet - bez obrazy) ma swoje dobre strony. Na przykład - piękny widok za oknem.
Ale dojazdy i wyjazdy… koszmarny koszmar.
Szczególnie, gdy nie ma się swoich własnych czterech kółek.
Korzysta się więc z nadarzających okazji i zabiera z kimś, komu po drodze do cywilizacji. Wysiadac trza wtedy w różnych miejscach (niekoniecznie dozwolonych): na skrzyżowaniu, w korku, na przejściu dla pieszych… Trzeba zatem robic to odpowiednio szybko.
Jedna noga na chodnik…
potem głowa…
chwila dekoncentracji...
i...
obrót o 180 stopni…
- resztę robi już siła grawitacji.
Najpierw widzi się niebo, potem przerażony wzrok znieruchomiałego kierowcy, którego kąciki ust jakoś dziwnie drgają…
i przechodzących obok Chińczyków, którzy już tak taktowni nie są i po prostu zataczają się ze śmiechu…
Trudno się dziwic.
Tyłek w bezpośrednim kontakcie z płytką chodnikową (ała!) – nogi ( z których jedna nadal tkwi w aucie), obute w szpilki rozrzucone w półszpagacie, ręce po omacku szukające odpowiedniego punktu podparcia… torebka z wyspaną zawartością kieszonki (znów nie zapięłam zamka!)gdzieś obok ...
No cóż.
Od zawsze powtarzam sobie:
Grunt to dobrze wypaść!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz