Późny wieczór.
Usiadłam na moim balkonie.
Było tak rewelacyjnie ciepło.
Zerknęłam na niebo. Powleczone, niczym prześcieradłem biało-szarymi chmurami, nie wróżyło dobrej pogody na jutro (pewnie będzie lało - pomyślałam ze smutkiem). Zachodzące słońce jednak w pewnym momencie znalazło przestrzeń (tak jakby ktoś palcem rozmazał parę na oknie, by zobaczyć co dzieje się na zewnątrz), przecisnęło przez nią swe delikatne promienie i potem na krótką chwilę pojawiło się samo. Zaparło mi dech w piersiach. Patrzyłam prosto na tę ogromną złotą kulę..Blask był jeszcze na tyle mocny, że raził, ale nie potrafiłam odwrócić wzroku. Chłonęłam ten zachwycający widok nie myśląc o tym, że za chwilę pryśnie jak bańka mydlana...
To była moja chwila.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz