wtorek, 2 lutego 2010

Jak dobrze mieć sąsiada



Poczytałam dziś skoro świt u  Madame o jej psie, sąsiadce i czystych schodach...
I  mi się tak przypomniało.



Mieszkam na siódmym. Z windą. Bez upeesu.
A że prądu czasem brak...
...
Targałam więc lat temu trzynaście wózek typu kolubryna (wielki, ciężki, z grubych metalowych rurek, bo przecież modne ) z wrzeszczącym (bo głodnym) Pierworodnym  i konkretnymi zakupami (spacer spacerem, przyjemność przyjemnością, jeść, prać jednak trza).
Na czwartym  sąsiadka nawijała zawzięcie ze swymi koleżkami.
Nogi i  ręce słabły mi ze schodka na schodek. W końcu powiedziały stanowcze dość. Postawiłam więc w miarę ostrożnie, limuzynę na cztery koła.
- Dzień dobry! zawowłałam  radoścnie widząc gawędzącą POMOC.
  Towarzystwo spojrzało  na mnie, na wózek... znowu na mnie (uroczo pewnie nie wyglądałam, spocona, potargana z wywiniętym w esafloresa kręgosłupem )
- Oho ho!... Ciężko?
- Noo... trochę tak...
- Na które piętro?
- Na siódme.
- Uuuuu.... No to tylko współczuć.
I towrzystwo wróciło ochoczo do przerwanej, było nie było przeze mnie, rozmowy.
Zdębiałam. Otwarłam oczy szerzej niż kiedykolwiek umiałam.
Docisnęłam dolną szczękę do górnej.
Wycedziłam pod nosem zrezygnowane "do widzenia", zarzuciłam wózek na biodro i  osłupiona podreptałam dalej.
Pierwsze kroki w  WIELKIM MIEŚCIE.

11 komentarzy:

  1. no tak ludzka empatia nie ma granic!

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotkać uczynnego, dobrego sąsiada to jak trafić szóstkę w totka. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. przecież oni o kondycję Twoją dbali...
    podziękować trzeba było... ;))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. A nie wydaje Ci się, że one najzwyczajniej w świecie były ...hetero, więc czego się spodziewać mogłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Iga, po napadzie na dom moja koleżanka usłyszała od sąsiadki w sklepie .No, sąsiadko,a ja widziałam,że ktoś Ci się kręci koło domu.Dodam że zdarzyło się to w świecie gdzie nie tylko były już telefony stacjonarne ,ale też i komórki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnieszko, w miasteczku w którym mieszkałam w młodości taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia... w środku nocy, o północy...nawet!

    Seba, dobre! Zapamiętam!

    Cała Ja, dziś bym podziękowała, a jakże. Wtedy dopiero uczyłam się Wielkiego Miasta ... he he...

    Gucio, Ona była jedna i rozmawiała z Onymi Facetami... Na nią nie liczyłam... ale oni????

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy, czy to prawda nie wiem, ale słyszałam, że najlepszymi sąsiadami są Cyganie...

    OdpowiedzUsuń
  8. A to w takim razie, jak widać, Oni nie byli hetero :-), albo.... nie byłaś w ich typie.. Proste logiczne, nie ma nad czym dumać!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Naiwna byłam licząc na życzliwość? Chociaż w sumie mi ją okazali współczując... he he he

    OdpowiedzUsuń
  10. ...naiwna.....:)....sami się pozamykaliśmy w klateczkach......kazxdy SAM i każdy SOBIE.....niestety....dlatego ja uciekłam na wieś :):)....

    OdpowiedzUsuń
  11. a ja chcę na wieś, tylko czy tam będzie lepiej?

    OdpowiedzUsuń