sobota, 13 marca 2010

Kolega Mela Gibsona

Zamiast benzynki wypij dwa drinki. BiPi - i dziś wieczorem czynić to będę:)  Nie żeby od razu dwa... ani, żeby drinki...ale do lampki swojskiego winka się już teraz  uśmiecham.
Uśmiecham się samymi oczami, bo mięśnie twarzy mnie cholernie bolą. Półtorej godziny śmiechu do łez.
Uwielbiam teatr Korez. Jedyny, który znam, w którym zajmuje się miejsca kto pierwszy ten lepszy... i drugi  (po teatrze STU) który jest tak kameralny, że aktorzy są niemal na wyciągnięcie ręki. Jeden z teatrów do którego można przyjść ubranym zarówno elegancko jak i na luzie. 
No i uwielbiam Mirosława Neinerta, czyli Feliksa Rzepkę, czyli Cyrano de Bergeraca, czyli  Jego:). 
Facet z niesamowitym poczuciem humoru...  wykorzystującym sytuacje zdarzające się na widowni i błyskotliwie wplatającym je w spektakl... O samym monodramie można poczytać Tu. W recenzentkę bawić się nie będę. Inni potrafią robić to o niebo lepiej.  Nie mniej jednak, jeśli ktoś lubi zakwasy i nie przerażają go zmarszczki mimiczne -  gorąco polecam:).

W tym miejscu żegnam się "na Jandę".
I idę.
Delektować się dniem.


Dzisiejsze ziarnka
:) do dziewiątej rano w łóżku przebywanie, czyli sobotnie leniuchowanie
:) improwizowanie

:) wiosny czarowanie                                     


* Zdjęcie znalezione Tutaj

18 komentarzy:

  1. W teatrze była i winko sączy. Wiosenna rozpusta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Beatto, dokładnie! Rozpusta!:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tym "koledze M. Gibsona". Podobno rewelacyjny :) moja Przyjaciółka była i uśmiała się do łez :) Też bym chętnie się wybrała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Będziesz personifikowała dystrybutor? BiPi.
    Na następne wyjście proponuję "Scenariusz dla 3 aktorów" "Dlaczego pieprzone pierożki są dobre, a pieprzone życie już nie takie? Ponoć dają tam odpowiedź. Ale przecież życie jest cudowne nawet jeżeli czasami troche pieprzne....

    OdpowiedzUsuń
  5. MI, kolega jest po prostu genialny!:))))))

    Anonimowa Natko, uwielbiam pieprzone pierożki i życie, nawet z pieprzem w oku:)
    Dzięki cudne, że pokazaliście mi ten teatr i że mogę z Wami TAM bywać:)
    Wielka Buźka:)

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze Ci tak :)

    że tak Ci dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Holden, a żebyś wiedział,że TAK!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam, ale nie była. kiedyś się wybiorę. albo jak będę duża, albo w następnym wcieleniu :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak miło! Teatr, wino i... śpiew(?) ;) A ja dziś byłam w kinie i winko też piłam (w domu). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Sylwio, a śpiew był! A jakże i to jaki!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja byłam w szkole. Jutro tez idę. Chyba napiję się bezalkoholowego:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pieprzniczko, w szkole też jest fajnie:)Co nie?

    OdpowiedzUsuń
  13. Ida, przyczaruj tej wiosny do mnie trochę...

    OdpowiedzUsuń
  14. O do 9 w łóziu, fajnie jak w sobotę nie trzeba wstać z samego rana :( buu.. do roboty.

    OdpowiedzUsuń
  15. malinconio, przyczaruję, bardzo chętnie... tylko, że zaklęcia mi się chyba pomyliły... :(
    Ale wiosennie pozdrawiam:)

    Gucio, wspieram cię:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Teatr Korez. Wiele słyszałam dobrego. Chętnie wybrałabym się na spektakl. :) "Kolegę Mela Gibsona" grają chyba gościnnie u nas w Bielsku... Muszę sprawdzić. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jolanto, tylko dobre wrażenia:) Polecam:)

    OdpowiedzUsuń