środa, 24 marca 2010

Palma

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami. W zasadzie to zagląda nam w okna (umyć czym prędzej!). Nie mniej jednak życie toczy się jeszcze swoim utartym torem: dom - praca - dom - praca -
KURS...
Godz. 18.00. Półmetek zajęć z niemieckiego. Nerwowo spoglądam na zegar wiszący nad drzwiami... Może nie przyjdzie im do głowy... Koleżanki od Apolonii Mróz chodzą na kurs księgowości piętro wyżej. A są nieobliczalne, to już wiemy...
W pewnej chwili drzwi sali nr 8,w której właśnie zgłębiałam tajniki emigracji niemieckiego narodu i imigracji do niemieckiego państwa,  otworzyły się nagle i między nimi a framugą pojawiła się wyprostowana  postać. Iwi.
- Kochanie, przyniosłam Ci na kolację bułeczkę i herbatkę - powiedziała nie przestając się uśmiechać..
- Z cytrynką i cukrem, tylko .... pomieszać nie zdążyłam...
Koledzy z kursu spojrzeli zdziwieni najpierw na nieznajomą dziewczynę z wywiniętymi na zewnątrz włosami, rytmicznie  podskakującymi (efekt tłumienia śmiechu), dodającymi  jej niewątpliwie młodzieńczego wdzięku (no nieskromnie powiem, że to ja własnymi oczami wyobraźni wpierw wystylizowałam tę fryzurę, a potem sama Iwi zrobiła to prostownicą i suszarką - efekt - fjuuuu) ... potem na mnie... ponoć przybrałam kolor świeżo pomalowanego wozu strażackiego.. bąknęłam więc czym prędzej przepraszam, wstałam i za drzwi wyprowadziłam ukochaną razem z drożdżówką makowo-serową, i bułą z szynką, ogórkiem i sałatą. 
Herbatka z cytrynką (sztuczna się okazała, to znaczy wrzątek był najprawdziwszy, ale cytrynka taka jakby trochę oszukana - kwasek cytrynowy rozpuszczony zamknięty w plastikowym pojemniczku) rozlewała się po korytarzu, bo tam już niczym nie skrępowane dławiłyśmy się ze śmiechu... Nawet nie sądziłam, że tak strasznie ciężko jest rechotać cicho.
Kiedy po kilku minutach wesołe drgawki ustąpiły i opamiętanie nadejszło, ... Iwi pojechała windą do swojego nieba z gwiazdkami, a ja zabrałam pod pachę prowiant, wzięłam głęboki oddech i wróciłam na zajęcia...

Ale myśli dalej mi się śmiały... i to po polsku:)))

Dzisiejsze ziarnka:
:) do weekendu już z górki
:) promyczki dla Ynki
:) milusie kotki wypatrzone przez Natkę i podesłane o poranku:)



20 komentarzy:

  1. Szalone z Was naSTOlatki... ;) Przygoda rewelacyjna... Uśmich sam się ciśnie na buzię :D
    Ziarenka... Hmmm... Promyczki nie tylko za oknem i dzień w pracy nie wygląda już tak ponuro ;D ;) Pozdrowionka z drugiej strony "murka" :D Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ynko, ano szalone. I wierzę, że jeszcze zaszalejemy razem nie raz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chcę w to wierzyć ;) Będzie dobrze-musi być ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uwielbiam takie sytuacje! :) są super!!
    I jakie śmieszne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też uwielbiam:) Dodają życiu kolorku:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No. Grunt to żeby było wesoło! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z takimi ludzikami jak dziewczyny z przygody prawie ZAWSZE jest wesoło ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale czy śmiałyście się po niemiecku? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam takie sytuacje i uwielbiam sie smiac, smiech to cudowna sprawa:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Śmiech to zdrowie, a takie sytuacje fajnie wspomina się po latach ...
    Nie każdy potrafi się śmiać. Gratuluje poczucia humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  11. oj ciężko rechotać po cichu.. ciężko, sprawdziłam, nie raz... ale tak przyjemnie;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Śmiech to zdrowie. Nawet cichy rechot po polsku :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Śmiech to zdrowie. Będziecie żyły wiecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ...:)....w każdym języku świata jest dobry śmiech....na wszystko....

    OdpowiedzUsuń
  15. Pieprzniczko... skoro psy szczekają po niemiecku, to może i nasz śmiech też tak brzmiał:)))

    Stardust, cudowna, nawet jeśli jest się jego powodem... a może... szczególnie gdy...?

    Gosia, noooo... bawić to my się razem umiemy:)

    Kaś, sprawdzałam, za dziecka... w kościele;)

    Beatto, zdrowy śmiech, to dopiero zdrowie:)

    Euforko, podobno kobietom w pewnym wieku głupot się zachciewa:) I DOBRZE!:)

    Nivejko, może niekoniecznie wiecznie (kto by ze mną tyle wytrzymał), byle radośnie i treściwie:)

    Maju, i do tego kubek gorącej czekolady..:)

    OdpowiedzUsuń
  16. hehehe no to się szykuj jutro punkt 18.00!! Trza będzie się pośmiać- spróbujemy po niemiecku :)).

    OdpowiedzUsuń
  17. Gucio, :)))))), oj Ty, ty!:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cieszę się, że u Ciebie wesoło:) A kotki przepiękne. Zbieraj, zbieraj ziarnka.

    OdpowiedzUsuń
  19. i tak trzymać. Śmiech to zdrowie!!! :D

    OdpowiedzUsuń